Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zwysokimczołem.Towłaśnieonzaznaczyłswoją
obecnośćjużnapierwszymwykładzie.ByłteżHenryk
Zygalskizokularamiwrogowejoprawie,
dwudziestojednoletnistudenttrzeciegoroku,którego
rodziceprowadzilipracowniękrawiecką.Zaktpamiętał
doskonale,żeukończyłtosamoGimnazjumśw.Marii
Magdaleny,coPalluth.
Salasięzapełniała,rozlegałysięszepty.
Porzucanychukradkiemspojrzeniachuczestnikówbyło
widać,żeniecierpliwieczekająnarozpoczęcie
kolejnegowykładu.
Porucznikodczytałlistęobecności.Byliwszyscy,
dokładniedwadzieściatrzyosoby,wtymgroniedwie
studentki.ToichwytypowałprofesorKrygowski,biorąc
poduwagęnietylkodoskonałąznajomośćjęzyka
niemieckiego,aleteżumiejętnościtakniezbędne
wpracykryptologa:systematyczność,cierpliwość
izdolnościanalityczne.
Czynaszpomysłbyłdobry?–Nagleporucznika
dopadływątpliwości.Uznali,żenajwiększeszanse
atakunanowyszyfrbędąmiećmłodzi–aprzytym
wolniodrutyny–znającydoskonalejęzykniemiecki
iposiadającyzdolnościitalenty,któretrudno
coprawdazdefiniować,alektóresąniezbędnewpracy
dobregokryptologa.Noitocoś,comożnanazwać
pewnegorodzajuintuicją...Ajeślisięmylili,jeżeli
żadnazosóbobecnychnasalinienadasiędopracy
wBiurzeSzyfrów?–Ztąmyśląpodniósłdłoń,dając
dozrozumienia,abyzebraniucichli.
Towystarczyło,wsalizrobiłosię,jakmakiemzasiał.
–Kłaniamsiępaństwurazjeszcze.–Uśmiechnąłsię
delikatnie.Musiałrobićswoje,odwrotuniebyło,zato
czasdonastępnejwojnykurczyłsięzkażdym
tygodniem.–Zaczynamykolejnezajęcia.Dzisiaj