Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zainwestowaćwbutik.
Byłocośjeszcze…Liczyła,żekiedywPolscezmienisięwładza,
pieniądzezacznąbyćrównieważnecowEuropieZachodniej,ajej
Karolekniebędziemógłliczyćwnowympaństwienatakintratną
posadę,jakdotychczas.Anawetjeśli,tozarobigrosze.Tymczasem
onapodarujemuwprezencieposiadłośćpodziadkuimożewówczas
Lewinzrozumie,jakbardzoAmeliagokocha.Jeślizaśnowawładza
zechcegorozliczyćzadziałalnośćwpoprzednimreżimieibędzie
musiałuciekać,onawyciągniedoniegopomocnądłoń.
Toco,Wojtek?Zakładamyspółkę?zapytała.
Amelio,leżymynadzywłóżkujęknął.
Przecieżniemówię,żemamyzałożyćteraz.Możemytozrobić
jutro.Uśmiechnęłasięsztucznie,bowolałabyomawiaćterazich
wspólnyinteresniżkochaćsięponowniezWojtkiem.
Kobieto,cotyzemnąrobisz…?szepnął.Jestemnawetgotów
zapoznaćcięzmoimichińskimipartnerami.
Niepotrzebujętakwiele…Wystarczy,żetwoiskośnoocy
kontrahencizapakująnastatekcotrzebaiwyślądookreślonegoportu.
TerazwPolscewszystkosięzmieni…
Tak,kochanie.Imamnadzieję,żeteubeckiemordyskończą
wwięzieniachwestchnął.
Nieodpowiedziała,bokochałajednąztakichubeckichmord
imodliłasięniemalcodziennie,byniezechcianorozliczaćtakich
ludzi.Wtedybowiemmogłobysięokazać,żejejmężczyznaresztę
życiaspędziwwięzieniu.Naszczęściemiałaplanawaryjny,aprzede
wszystkimidealnąpolisędlanichobojgaobywatelstwoniemieckie
iszwajcarskieorazdwieścietysięcyfuntówzdeponowanychwjednym
zgenewskichbanków.