Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
5.
Warszawa,1989
–Nigdyniesądziłam,żeto,nacotylelatczekałam,wzbudzi
wemniewięcejlękuniżradości–westchnęłaHankaLewinówna,gdy
jużcałarodzina,opróczGrzegorza,zasiadładoconiedzielnegoobiadu.
–Czemusiętakcykasz,babciu?–zapytałaMajkainałożyła
natalerzkolejnykawałekkurczaka.
–Jesteśjużdorosłąkobietąpotrzydziestce,amówisz„cykasz”?
–IgorŁyszkinpopatrzyłnawnuczkęznadokularówwcienkich
srebrnychoprawkach.
–Ładnieciwtychnowychokularach,dziadku.Tylkomająszkłajak
denkaodjaboli.–Majkawyszczerzyłazęby.
–Tobietobysięjakiśfacetprzydał.Możebyśwydoroślała
–mruknąłKarolidodał:–Wnastępnąniedzielęprzyjdęzmoją
dziewczyną.ManaimięDaria.
–Znowądziewczyną?–Majkaparsknęłaśmiechem.–Iktotumusi
wydorośleć?Sądzącpoimieniu,mazapewnejakieśdwadzieścialat,
nogidoszyiiłasisiędociebie,gdychcesobiesprawićnową
bluzeczkę–odcięłasię.
Sądziła,żewujKarolsięniecozawstydziiprzestaniejejwypominać
zachowaniegodnenastolatki,alenictakiegonienastąpiło.
–KochanaMajeczko,Dariamatylelatcotyinieszukasponsora,
boprowadzibutikizarabialepiejodemnie.Możeniedługotojasię
stanęutrzymankiem,boniewiadomo,cototerazbędzie–odparł.
–Maszsłabośćdokobietzbutikami.–Nadiasięuśmiechnęła.–Czy
toteraztakamoda?
–Nicniebędzie–wtrąciłsięIgor.–NiepotoKiszczak
zprzyległościamiprzeprowadziłkontrolowanąrewolucję,żeby
ucierpiećwnowymsystemie.JużoniwMagdalencesięzabezpieczyli.
Wódalałasięstrumieniamiipanowałafamilijnaatmosfera.
–Właśnie,atakniepowinnobyć–odparłaMajka.–Nieżebym
wamźleżyczyła,alewszystkichzestaregosystemunależałoby