Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Olazrachunkowościpodejrzewała,żeszefowakadr
poprzezswójsurowystrójchcedystansowaćsię
odtypowychatrybutówkobiecości,atymsamym
wtopwzamknteśrodowiskowymizerowanych
inżynierów,wktórychżyłachpłyniewięcejkawyaniżeli
krwi,aulubionymtematemdorozmównajnowsze
zmianywspecyfikacjijęzykówprogramowania.
Tegodniagolfzniknął,zastąpionyprzezdopasowaną,
granatowąsukienkępodkreślającąsylwetkęIgi,
aczerwonylakiernapaznokciach,którymistukaławblat
biurka,błyszczałjakbydopieroconałożony.
Wciskaszkit,czućnakilometr.
Mamrobotę…
Niebędęnaciskać,alegdybyśczegośpotrzebował…
Brunoprzestałgrzebaćwswojejtorbieiwestchnął.
Iga,jestokej.
Jejtwarzspoważniała.
Toprzezto,prawda?wyrzuciłazsiebienajednym
tchu.
Czylijednakchciałanaciskać.
UformowanynaszczyciegłowyIgikokzachwiałsię,gdy
machnęłagłowąwstronętelewizora,naktórym
dziennikarkawszmaragdowymżakiecieizbytciemnym
podkładziewskazywałanaskąpanąwblaskureflektorów
kurtynę.Czerwonypaseknaekraniekrzyczał:„Mind
ofourtimesCEOofAnsaSoftwarerevealsrevolution
inartificialintelligenceresearch”.
Nieboliciętotrochę?
Nibyco?
Żesiedzisztutaj,aniejesteśtam.Jatotrochę
coinnego,niepracowałamnadniąodsamegopoczątku,
alety,jakojedenzpierwszych…
Naprawdęniemampojęcia,oczym…
MaszżaldoOliwiera,żeniewziąłcięzesobą?
Brunozamrugał.