Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ludzi,jestsiętakżesamotnym.Jakietoprawdziwe.Zabawne,jak
mądrapotrafibyćksiążkadladzieci.Ilemożnasięzniejna-
uczyćiilepożytecznychradmożnawniejznaleźć.
Zamykampowiekiikładęsięnaboku,przykrywajączmarz-
nięteciałoświeżą,pachnącąkołdrą.Uwielbiamzapachlawendy.
Kojarzymisięzeszczęściem,poczuciembezpieczeństwa,mi-
łością…zmamą.Niemamsiłyaniochoty,bypójśćdołazienki
iwziąćkąpiel.Dzisiejszydzień,aściślejrzeczbiorącwieczór,
wyczerpałcałkowiciemojezapasyenergii.
Pokilkunastuminutachzauważam,żeprzewracamsięciągle
zbokunabok.Myślęobłękiciemigoczącychpłomieni,zamiast
sięodprężyćizasnąć.Wgłowiekrążątysiącepytań,azakaż-
dymrazem,gdyzamykampowieki,widzętosamochłopaka
stojącegowśródpalącychsięikrzyczącychludzi.
Przygryzamdolnąwargę.Czytamstanowczozadużoksią-
żek.Tojedynewytłumaczenie.Alemójtelefon…Czytomoż-
liwe,żepoprostuzgubiłamgogdzieśpodrodze?Jeszczenigdy
nieznajdowałamsięwtakdziwnejsytuacji.
Spoglądamnazegarekstojącynaszafceobokłóżka.Trzecia
nadranem,ajanadalniemogęzasnąć.Tebłękitnepłomienie…
zjednejstronyniespotykaniepiękne,zdrugiejśmiertelnienie-
bezpieczne.Acojeślitowcaleniebyłahalucynacja?Jeślito,co
misiędzisiajprzydarzyło,byłoprawdziwe?Cojeślifaktycznie
namoichoczachzostałozamordowanychsześćosób?Nie,tonie
mogłosięwydarzyć.Cośtakiegobyłopraktycznieniemożliwe.
Aleteoczy…Oneniedająmispokoju.Nigdyprzedtemniespo-
tkałamsięztakąbarwą.
Naglezdajęsobiesprawę,ileszczegółówutkwiłomiwpa-
mięci.Jestemniemalpewna,żespotkawszygoponownie,od
razubymgorozpoznała.Takiegotypaniedasięzapomnieć,na-
wetjeśliwidziałosięgozaledwieprzezkilkaminut.
Wtulamsięwmiękkąpoduszkę,próbująconimniemyśleć.
Ponowniezerkamwstronęwskazówekzegara.Piątanadranem.