Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wdech,wydech,wdech,wydech…oddychaj,Alex,pamiętaj
ooddychaniu,nakazujęsobie,idącwjegokierunku.
Pierwsze,cozauważam,gdyzatrzymujęsięprzystoliku,
tojegorozbawionamina.Odruchowomrużęoczyzezłości.
Niewiemtylko,czybardziejzłajestemnaniego,czymożena
samąsiebie.
–Mamnadzieję,żedzisiajniebędęmusiałsięrozbierać–
zaczyna,rozsiadającsięwygodnienakrześle.–No,chybaże
ładniepoprosisz.–Mrugadomnie,ajazaciskammocniejusta,
byprzypadkiemniepowiedziećczegoś,czegopotembędęża-
łować.
–Witamserdecznie,czymmogęsłużyć?–pytam,niezważa-
jącnajegozaczepkę.
Niespokojniebłądzęwzrokiempocałymlokalu,żebytylko
niespotkaćsięzjegooczami.Staramsięniemyślećotymgłę-
bokim,magnetycznymspojrzeniu.Zaczynamzirytacjąstukać
prawąstopąwdrewnianąpodłogę.Niemogętegopojąć.Jakaś
dziwnasiłaprzyciągamniedoniegoniczymmagnes,aprzecież
wogólegonieznam.Cośmituniegra…tak,cośjestewident-
nienietak.
–Jużodwczorajczekamnabrownie–odpowiadakrótko.
–Cośjeszcze?–pytam,starającsiębrzmiećwmiaręnor-
malnie.
–Wiesz…–przejeżdżapomniebadawczymwzrokiem–
…mamnieodpartewrażenie,żejeślizaraznieusiądziesz,będę
cięmusiałzbieraćzpodłogi–oznajmia,akącikustwędruje
mukugórze.–Jesteśbladajakściana.Wyluzuj,skarbie.
–Zemnąwszystkowporządku–cedzęprzezzaciśnię-
tezęby.
Dłoniepowolizaczynająmimarznąć,cojestniezaprzeczalną
oznakątego,żesiędenerwuję.Wydawałomisię,żewybiłam
sobiezgłowyto,żesiedzącyprzedemnąchłopakjestpozba-
wionymsercamordercą,alenajwidoczniejsięmyliłam.Dotego