Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pokrótkimnamyślepostanawiambyćgrzeczną,uprzejmą
dziewczynkąiodpowiedziećmunapytanie.
–Należałdomojejmamy–mruczępółgłosem.
Odwracamsięistawiampierwszykrokwkierunkulady.
–Tobywieletłumaczyło–mamroczesamdosiebie.–
Wiesz,cooznaczatensymbol?–pytanagle,zmieniającton
głosunawyższy.
–Nie,niewiem–odpowiadam,próbujączachowaćspo-
kój.
Nielubięrozmawiaćorodzicach,acozatymidzie,także
orzeczach,któresięznimiwiążą.Budzitowemniewspomnie-
nia,akażdeznichboli.
–Dlaczegoniezapytaszotorodziców?
Całaspinamsięzezłości.Tojakbyktośspecjalnierozdrapy-
wałstarerany.
–Zmarlinieodpowiadają!–burczę,próbującpowstrzymać
sięodwypowiedzeniadalszychsłów,którewefekciedoprowa-
dziłybydomojegozwolnienia.
Toniejegowina,powtarzamsobiewmyślach.Jestpopro-
stuwścibskimklientem,którymniemasięcoprzejmować.Nie
wartosiękłócić.
–Nieżyją?–dziwisię,marszczącbrwiwzamyśleniu.
Nadczymtudługomyśleć,nieżyjąijuż.Apozatymnadal
niewiem,comudotego.Ściskammocniejtacęwrękachinaka-
zujęsobieoddychaćpowoli.
–Słuchaj–zaczynamrozdrażniona–jestempewna,żetonie
twojasprawa.
–Miejmynadzieję,żetoniemojasprawa–mówiniemal
szeptem.
Kładziepieniądzenablacieibezdalszychsłówopuszczalo-
kal.Znowuniczegonietknął.
Nierozumiem,toprzecieżjapowinnamsięwkurzać,nieon!
Niczemuniejestemwinna.Tojakiśwariat.