Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niespodzianki!…Bogdyupłynietermin,awierzyciele
zacznąodwiedzaćciępodpozoremskładaniahołdu,
będzieszjakjeleńściganyprzezpsyalbojakdziewczyna
egipska,któraczerpiącwodęzrzeki,zobaczysękaty
grzbietkrokodyla.
Wszystkotowyglądabardzowesołoprzerwał,
śmiejącsię,Ramzesalenieprzynosianijednej
drachmy…
Niekończ!przerwałTutmozis.Wtejchwiliidę
pofenickiegobankieraDagona,awieczorem,choćby
cijeszczeniedałpieniędzy,odzyskaszspokój.
Wybiegł,wsiadłdomałejlektykiiotoczonysłużbą
tudzieżtakimijaksamletkiewiczamizniknąłwalejach
parku.
Przedzachodemsłońcadodomunastępcytronu
przyjechałFenicjaninDagon,najznakomitszybankier
wMemfis.Byłtoczłowiekwsilewieku,żółty,suchy,ale
dobrzezbudowany.Miałniebieskątunikę,naniejbiały
płaszczzcienkiejtkaniny,ogromnewłosywłasne,
ściśniętezłotąobrączką,idużączarnąbrodę,również
własną.Bujnytenzarostimponującowyglądałobokperuk
iprzyprawnychbródekegipskichelegantów.
Mieszkanienastępcyroiłosięarystokratyczną
młodzieżą.Jedninadolekąpalisięinamaszczali,innigrali
wszachyiarcabynapiętrze,inni,wtowarzystwiekilku
tancerek,pilipodnamiotaminatarasie.Następcaniepił,
niegrał,nierozmawiałzkobietami,tylkochodził
pojednejstronietarasu,niecierpliwiewypatrując
Fenicjanina.Gdygozobaczyłwyjeżdżającegozalei
wlektycenadwuosłach,zeszedłnapierwszepiętro,
gdziebyłniezajętypokój.
PochwiliwedrzwiachukazałsięDagon,przyklęknął
naproguizawołał:
Pozdrawiamcię,nowesłońceEgiptu!…Obyśżył
wiecznie,atwojasławaobydosięgłatychdalekich
brzegów,kędydobijająfenickiestatki…
Narozkazksięciapodniósłsięimówiłzgwałtowną
gestykulacją:
KiedydostojnyTutmoziswysiadłprzedmoją