Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
Warszawa,wrzesień1938
Dniwdzielnicypowązkowskiejbyłydosiebiepodobne
niczymkroplewody.Jurekwielokrotniesięzastanawiał,
czygotokrzepi,czyirytuje.Wychodziłowpółdoósmej
zdomu,chwilępóźniejulicąprzejeżdżałtramwaj,agdy
drugiwagonznikałzarogiem,naprzeciwkopojawiałsię
piekarzWarszawski.Rozstawiałwwitrynachsklepu
kolejnewiklinowekoszewypełnionerumianymibochnami
chleba,którejużodszóstejkupowaływszystkie
gospodyniezulicyDzikiej.Cudownyzapachunosiłsię
wokolicy,aJurekodrazunabierałapetytu,choćprzecież
chwilęwcześniejzjadłwdomutreściweśniadanie.Jednak
niechlebbyłpowodem,dlaktóregozerkałcochwilę
wstronępiekarenki,anadzieja,żeznówudamusię
zobaczyćSarę.Tymrazemjejniezauważył,więcmusiała
wyjśćdoszkoływcześniejniżzwykle.
Przeszedłobokkioskuimachinalnieprzeczytałduży
nagłówekjednejzgazet.Obwieszczałondużymiliterami,
żewMonachiumodbyłosięhistorycznespotkanieHitlera
zprzywódcamiWłoch,WielkiejBrytaniiiFrancji.Sprawy
wielkiejpolitykiniezaprzątałyJurkawnajmniejszym
stopniu.Pogłowiekrążyłymumyślidotycząceurodzin
Szymka.Tadekwciążchorowałnaszkarlatynę,więc
wybieralisięwedwóchzeStaszkiem.
KiedyJurekprzyjąłzaproszenie,zajegoprzykładem
cobyłodoprzewidzeniaposzłacałaklasa,więc