Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Głosmutężał,sięgałpokielichiprzechylałdodna.
Bażyńskizledwościątrzymałsięprzystole.Próbował
zadawaćmądrepytania,alezjegoustwydostawałsię
pozbawionysensubełkot.Takradzili,zezmęcze-
niaposnęli,nasiedząco,przystole.
Następnegodnialałoodsamegorana.Bażyński,
oblizującspierzchniętewargiitrzymającsięzaciężki
żołądek,ruszyłnaswójkramnarynku.Namiejscu
powiedziałżonie,żebysamaprzypilnowałainteresu,
boondziśdotegoniemagłowy.Kobietabyłapewna,
żespiłsięiterazbędziesięleczyłalbouSchrödera,albo
uMandta.Owszem,zwykletakbyło,alenietymra-
zem.Bażyński,mimosuchościwgardleipulsowania
wskroniach,niezamierzałsięleczyć.Przynajmniejdo
czasu,gdyniewykonaprośbyTritta.Przeszedłsiępo
kramach,najdłużejzatrzymującsięupasamoników.
Podotykał,pooglądał,popytałoceny,skrzywiłsięijuż
miałruszyćdalej,gdyktośzastąpiłmudrogę.
Cóżto,Bażyński,gdzietaklecisz,jakbycięsam
diabełgonił?Turekpoprawiłkapelusz,zerknął
wniebo.Gówno,niehandeldzisiaj.Gdzieidziesz?
Przejśćsię.Zejdźmizdrogi,nienapogawędki
sięwybrałem.
Nakurwyzsamegorana,wdeszcz?Możeto
iracja.
Bażyńskizatrzymałsię.Pomyślał,żejeślizagada
zTurkiem,tomożesięczegodowie.Turekbyłprzez
18