Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—Przyjacielmój,mniejszaonazwisko,człowiek
wlatach,no,chodzącadobroć.Rozchodzisięoto,że
stałasięrzeczstraszna,jegozaniąobwiniają,podsąd
gochcąpostawić,aonztymnicniemawspólnego.Ite-
razjestrzeczwtym,żebymupomóctoudowodnić.
—Albojajestemgłupi,alboty,Bażyński,gadasz
odrzeczy.Nicniepojmuję.Ocosięrozchodzi?
—Opas.
—Opas?
—Głuchyjesteś?Pas.Dokontusza.
—Nosłyszę.Tylkonierozumiem.Comapasdo
tegotwojegodruha,conawywijał,znaczynienawywi-
jał,tylkoinnisądzą,żetoon?
—Pasjestmipotrzebny,żebytoudowodnić.
—Wieszco,Bażyński,bezokowityanirusz.Chodź
doDancygieranagarnuszek.Deszcztaki…
Bażyńskichciałsięopierać,alegdyweszlidopo-
bliskiejkarczmy,przestał.Cobyłorobić,trzebasięby-
łogdzieśosuszyć.Kiedyprzechyliłpierwsząszklanicę
okowity,wgłowiemupojaśniało,żołądekprzestałdo-
kuczaćidoszedłdowniosku,żeTurekmiałrację—
beztrunkuanirusz.
Przezulewęwkarczmieodsamegoranatłokbyłjak
nasejmiku.Usługującaprzystołachdziewkauwijałasię
jakmogła.Tureknieodrywałoczuodjejwielkichpier-
sifalującychwrytmszybkich,drobnychkroczków.To-
warzystwonadkuflamirżało,podśpiewywało,klaskało
iklęło.Wpowietrzuunosiłsięzaduchprzemoczonych
ubrań,zkuchnidolatywałodórprzypalonegomięsa.
—20—