Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Czylina…niczym.Zerowaleniawklatcepiersiowej.Zero
spoconychdłoni.Zeromrowieniawżołądku.Zerorumieńców.Nic.
Ha!
Konieckońcówtoburczeniewbrzuchuzapędziłomniedokuchni.
Niemiałampojęcia,kiedyostatniojadłam,alepoostatnichzajęciach
iprzejechaniudrogidodomuzuczelniumierałamzgłodu.
Hej,Soph.Jakminąłdzień?spytałColeirzuciłmiszybkie
spojrzenieznadkilkugarnków.Kiedymanewrowałwnichłyżką,jego
kolorowetatuażenaramionachsięporuszały,jakbynaglezaczęłyżyć
własnymżyciem.Nieważne,ilerazynaniepatrzyłam,zawszemnie
tofascynowało.dziw,żesamaniemiałamanijednejdziary.
OderwałamuwagęodtatuażyCole’aiskupiłamnaparujących
garnkach.Niemiałampojęcia,coprzygotowywał,alejaknarazie
przynajmniejniepachniałospalenizną,conapawałomnieostrożnym
optymizmem.Pozatympoostatniejkuchennejkatastrofie
postawiliśmywkąciegaśnicę.Taknawszelkiwypadek.
JejdzieńbyłdobaniodpowiedziałazamnieLiz,jakbyjedno
spojrzenienamojątwarzwystarczyłojejdowysnuciategowniosku.
Wpołowiedrogidolodówkigwałtowniezatrzymałamsię
wmiejscu,odwróciłamdoniejipodparłampodboki.
Nibyskądtowiesz?
Zanimzdążyłaodpowiedzieć,usłyszeliśmydźwiękotwieranych
drzwi.ZarazpotemdokuchniwszedłParker.Zatrzymałsięizaczął
wodzićponaswzrokiem.
Cojest?
SophiemiałakiepskidzieńodpowiedzielijednocześnieCole
iLiz,podczasgdyjamogłamtylkozacisnąćzęby.
Kochamtychludzimiłościądozgonnąibezgraniczną.Serio.Ale
czasami…czasamimogłabymkażdemuznichskręcićkark.Itonie
tylkozato,żeniejednokrotnieledwouniknęliśmyśmierci,boktoś
zostawiałpodłączonądoprądukuchenkęalbozalewałłazienkę,