Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jeststąd,ajednakzjakiegośpowoduwiedziała,żepowinnaszukać
właśniemnie.Tutaj.Cuchniekłopotami.
–Niejestemzainteresowany.
Yuriwzruszaramionami.
–Jaktamsobiechcesz.
Odchodzi,byobsłużyćinnegoklienta.Facetwyglądastarojak
naswójwiek,siedzinastołkuczterykrokiodemnie.Kontakt
wzrokowynawiązujetylkozYurim,więcprzyszedł,żebynapićsię
wsamotności.Czasemczłowiekczujesięmniejsamotny,kiedyutopi
smutkiwtejsamejbeczcepiwa,coinni.Kiedyrozpłyniesięwtłumie
bywalców,nawetjeślinieodezwiesiędonikogosłowem.Przeważnie
towłaśnieja.
Aletegowieczoruniemogęzniknąć.Żołądekpodpowiadami,
żetobędziejednaztychnocy,którychniezapomnę,nieważne,ile
wypiję.Pocowięcprosićsięojutrzejszybólgłowy?
Dopijampiwo,zostawiammętynadnie.Odsuwamstołek,nogi
szorująpolepkichdeskach.
–Zbieramsię.
–Już?–Yuriunosibrwi.Wyglądatak,jakbyto,czegonie
managłowie,znalazłosięnajegotwarzy.
Maprawosiędziwić.Normalniezamówiłbymkilkapiw,usiadł
wswoimkącieiczekał,ażwpadnienastępnarobota.Kłopotyzawsze
wiedzą,jakmnieznaleźć.Zwykledziejesiętoszybko,aleczasemtrwa
ażczterypiwa.Tegowieczoruwystarczyłojedno.
–Łebmipęka.–Stukamsiępalcemwskroń,jakbyniewiedział,
gdziemamgłowę.Aletokłamstwo.Apojegopaciorkowatych,
świdrującychoczachwidzę,żeniwząbminiewierzy.Aleprzytakuje.
–Dobrejnocy,Royo.
Gdyrobiękrokwkierunkuwyjścia,dziejesięcośdziwnego.