Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Odkręciłakraniwrzasnęła,bowodawprysznicubyłalodowata.
Notak,lewonożnierozpoczętydzieńjużnawstępiepodstawiłjejnogę.
Anka!zawołała,dygocącjakpijakwdelirium.Nieśpisz?
Zobacz,cosięstało,ciepłejwodyniema.
Tomożenaniąniezasługujesz?Obudziłaśmnie,niechciktoś
innyzobaczy.Balerina,naprzykładodpowiedziałaAnkasennie
ischowałagłowępodkoc,zasypiającnatychmiastzpowrotemjak
niemowlę.
Ankaprzyjechaławczorajznienackawodwiedziny.Byławnastroju
skrajnegoprzygnębieniaicierpkiegorozbawieniarównocześnie.Opo-
wiedziałaKaśceowieczorzespędzonymwgroniepracownikówfabryki
produkującejakcesoriadosprzątania,czylimówiącpoludzku
szczotkiiichpochodne.
Trafiłatamniejakozurzędu,przygotowująckoncertdziecize
świetlicynauroczystyjubileuszdziesięcioleciawyżejwspomnianego
przedsiębiorstwa.Dziecispisałysięnadzwyczajnie,odstawiającpopi-
sowenumery,tańcząciśpiewając,zacozostałynagrodzoneoklaskami
isłodyczami.Rozwiezionojenastępniedodomów,aAnkazostała,
abywczasienbankietu”ubićzfabrykąinteres.
Czegotysięzłościsz,skorotakdobrzetymdzieciomposzło?
zapytałaKaśka.
PatrzyłazdziwionanaAnkę,którataksięzapamiętaławopo-
wiadaniu,żesypaładoherbatyszóstąłyżeczkęcukru.
Niezasłodkomasz?spytałaKaśkadobrodusznie,zabierając
jejspodnosacukierniczkę.
Mówięci,proszonomnie,żebymzostałanabankiecie.Obie-
calipieniądzenakoloniedladzieci.Więcprzystałamnato,chociaż
wiedziałam,żebędąchlaćnamaksa.Alecotam!Fuuuuj!Ulepek!
25