Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ico?zaciekawiłasięKaśka.Obiecałobrabowaćlombard?
Agdzietam!Powiedział,żeznasposóbnawynoszenieszczo-
tekzfabryki.Więcbędziejeprzynosićdomnie,jabędęsprzedawać
ibędziemyżyćjakpączkiwmaśle.
Noitysięzgodziłaśentuzjastycznieiodtądżylidługoiszczęś-
liwie!zakrzyknęłaKaśkaznadzieją.
Oooczywiście!Dałammunawetwtwarznadobrypoczątek.
Ankaprzyjrzałasięherbacie,apochwilidodała:
Przyjąłtozgodnością.Nawetniepisnął.Tylkożenatwarzy
teżmiałwłosie.Więcmyślę,żezamortyzowało.
SzkodapowiedziałaKaśka,patrzącnawyłysiałąszczotkę
wrogukuchni.Mogłaśsięugiąćchociażbydlakoleżanki.
Gadałyjeszczedługo,więcAnkazostałananoc.
Teraz,drżączzimnaipróbującodegnaćnacierającegonaniąpsa
radośnieliżącegopotwarzy,Kaśkajęknęła:
Aniechcięlicho.Jeszczeito,piesmimordęlizał.Puść!
Broniłasiębezprzekonania.
Piesnieustawałjednakwpragnieniuokazaniajejswojejmiłości
iKaśkapoddałasię.Owiniętaręcznikiemusiadłazpsemnaprogu
domu,rozmyślającnadtym,żeasertywnatoonaraczejniejest.Tyle
czasuuczonotegonaterapii,atunawetpsuniepotrafiłapowiedzieć
jasnonnie”.
Balerina,jakbyzrozumiawszy,żetooniejtedeliberacje,jeszczeraz
dokładnieoblizała.Zachowałasięjakmalarz,któryodchodząckrok
odskończonegoobrazu,naglepowracaijeszczerazdotykapędzlem
płótna,stawiająctymkropkęnadi.
Przynajmniejpiesmnieumył,skoroniemaciepłejwody,pocie-
szyłasięKaśka,schodzącdoogródka.Popatrzyłanawystającezza
drzewsłońceiodwróciłasięwstronędomu.Dompłynąłwpowietrzu
27