Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
4
Rosie
Siedziałamnadplanemredakcyjnymnaokresświąteczny,chociaż
nadalniemogłamuwierzyć,żezaczynasięjużwprzyszłymmiesiącu.
Byłtoczas,wktórymsponsorzypłacilinajwięcejzakrótkiereklamy
wnaszymshow,apoostatnichmiesiącachnaprawdępotrzebowałam
pieniędzy.Chociażstatystykikliknięćwyglądałydużolepiejniż
wzeszłymroku,poincydenciewsieciidługiejprzerwiewlecie
odpadłjedenzgłównychreklamodawcówimusieliśmyzałataćdziurę
innymi.Pracowałamnadtymodmiesięcy,anadalniewidziałam
choćbyświatełkawtunelu.Okażdegogościamusiałamzabiegaćdwa,
trzyrazyintensywniejniżwcześniej,aprzymoichbrakachenergii
tozadanieokazałosięwyjątkowotrudne.
–Czasaminienawidzętejbranży–powiedziałBodhi,którysiedział
przyswoimbiurku.
Opadłdotyłuzdłońmiskrzyżowanymizagłowąipatrzyłwekran
komputera.Jegosłowaprzypomniałyminasząrozmowępodczas
WorldMusicAwards,kiedyMenaceodwaliłswojągłupawąakcję.
–Dlaczego?–spytałamizapisałamszybkoostatniązmianę
wplanie.
–Boktorobitakiezdjęcia?Topoprostuniesmaczne.