Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Coteraz?zapytałcicho.
TerazodpocznieszsobiewjakimśhoteluFronaszwzruszył
ramionami,wyraźniezniesmaczonypytaniem.Weźgozesobą,
MartymruknąłdoMartyńcabojeszczesobiespanianieznajdzie
iwylądujepodjakimśkrzakiem.
Uśmiechnęlisiędosiebie.Spaniepodkrzakiem...odtegomożna
zacząćniezłąrobotę.Obajdobrzeotymwiedzieli,choćnie
wspominaliprzeszłychniewygód.Niebyliprzyzwyczajeni
dooglądaniasięzasiebie.Niemniejpoświęcaniewygóddlaspraw
niewygodnychmieliwjednympalcu,wdrugimsporoszczęścia.
Kierowcawydawałsięniemiećwpalcachniczego.Iniewyglądał
natakiego,którysięotymkiedykolwiekdowie.Skrupulatniepozbierał
swojerzeczy,poczekał,Martyniecwysiądziezciężarówki.
Kiedyjużsobieposzli,Fronaszniebezprzyjemnościwyciągnąłsię
wciepłymsamochodzie.Uspokoiłsiętrochę.Martyniecwtakich
sytuacjachbyłniezastąpionyiFronaszwiedział,żeznajdzienowego
kierowcę,nawetwtakiejdziurzejakta.Nawetwśrodkunocy.Zapalił
papierosa.
ZzaszybyobserwowałjakMartyniecikierowcaidąwkierunku
świateł,zgarbienizpowodumżawki.Ciekawe,czyposzliwdobrą
stronę,pomyślałFronasz,poczymzaprzestałintensywnegomyślenia
najakiśczas.Odpoczywał.Wtymstaniecierpliwieodczekałgodzinę,
apotemzacząłsięniepokoić.Nieznacznie.
Zanimjednakodczułniemiłeskutkiniepokoju,Martynieczapukał
wboczneokno.Przynimstałmłodychłopak,możedwudziestoletni,
wsportowejbluziezkapturemosłaniającymgłowę.
TojestMarcinpowiedziałwesołoMartyniec.
Piłeś?zdziwiłsięFronasz.
Acotymyślisz!Martyniecroześmiałsięjasne!
Fronaszarozbawiłajegoszczerość,Martyniecpotrafiłbysięnapić
nawetnapustyni.Zaradnybył.
Marcin,jedzieszdostolicy,kasujesztysiąc,pasuje?zapytał
Fronasz.
Chłopakodsunąłkaptur.
Jestśrodeknocy,pada,mójsynmasześćmiesięcypowiedział.