Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Bardzodziękuję,alerodzinamajużzarezerwowane
miejscawodpowiednimlokalu.
Auć!Barbarasięskrzywiła,gdybyłażonaodeszła
krokiemmodelki,zadzierającnosatakwysoko,żeomało
niestrącałaliścizdrzew.Chodź,pożegnamysięznim,
jaknależy.Tobyłzacnyczłowiek.Najlepszyzmężów.
Płacz,kochana,płacz,kiedyjaknieteraz?
Podeszłydogrobu,przyktórymniebyłojużnikogo.
Pracownicyzakładupogrzebowegoszybkosięuwinęli
imogłychwilępostaćwmilczeniunadstertąkwiatów
uzbrojonychwsrebrne,czarneifioletowewstążki.
Niesfornywiatrtargałbrzegamifolii,nucącsobietylko
znanąmelodię,cochwilęprzerywanąsmarkaniem
przyjaciółek.Wszystkiekobiety,jakjedenmąż,zaniosły
sięszlochem,niestarającsięaninachwilępowstrzymać
kotłującychsięemocji.Nieudawały,uwielbiałytego
uroczegoiserdecznegoczłowieka,którykochałMarię,jak
chybaniktnigdyniekochał.Pięknabyłataichmiłość.
Narodziłasięuschyłkuichżycia.Niespodziewaniejak
kwiat,którypojawiasiępóźnąjesienią,przypadkowy,
budzącyzdziwienieipodziw.Żadnazkobietbysię
dotegonieprzyznała,alezazdrościłyMarii.Tobyłojak
wygrananaloterii.Gucio,człowiekświatowy,
dystyngowany,pogodny,adotegoprzystojnyito
wsposób,obokktóregoniemogłyprzejśćobojętnie
nawetmłodedziewczyny,pewnegodniazobaczyłMarię
brodzącąwmorzu.Tobyłowyjątkowozimnelato.Plaże
nadnaszympięknymBałtykiemświeciłypustkami,ale
Mariitonieprzeszkadzało.Oddychałapełnąpiersią
icieszyłasię,żemożebyćsamazwłasnymimyślami.
Codziennieotejsamejporzeszłanadługispacerplażą,
niebaczącnaporywistywiatriniskątemperaturę,
ściągałabutyiwchodziładowodypokostki.Ciałodość
szybkoprzyzwyczajałosiędotysiącaigiełek
poprawiającychkrążenie,aionarozkoszowałasię