Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nieznajomego,którypiorunowałmniewzrokiem.Ocosiętakciskał?
Wycofałamsięokilkakroków,alemimotoczułamsięniepewnie.
Nawetztychkilkudzielącychmnieodmężczyznymetrównadal
czułamostryzapachjegoperfum.
–Chciałamsięprzywitać…–chlapnęłambezmyślnie.Wzasadzie
niezamierzałamsiętłumaczyć,aleczasemmówiłamszybciej,niż
myślałam.
–Ciekawezkim?–Mężczyzna,awłaściwiebardzopewnyizcałą
pewnościąnieprzyjemnytyp,któregowciemnościniewidziałamzbyt
dobrze,wyraźniezemniedrwił.–Sądziłem,żetylkodzieciwymyślają
sobiewirtualnychprzyjaciół.Apanichybajestniecozastaranatakie
brednie,nieprawdaż?
Nocozach…am?!
Niczymgrzecznapanienkapoprawiałamniewidocznezagniecenia
naubraniu,poczymfuknęłamoburzonymgłosem:
–Możeijestemzastara,alepanzatojest…–„Chamem”cisnęło
misięnausta,aleopanowałamsię,dodającjedynie:–…gburem!
Naogółbyłamoaząspokoju,alezachowanietegofacetasprawiało,
żemnieponiosłoizamiastprzeprosić,chciałampoprostunakrzyczeć
nategoimpertynenta.
–Ależpanijestbezczelna–odezwałsięniecospokojniejszym
głosem,alekpinawjegogłosiegórowałanadresztą.–Mówię,
cowidzę,apaniodrazuprzystępujedoataku,jakdzikiezwierzę.
„Dzikiezwierzę?Możejeszczekotka?!”–pomyślałamznarastającą
furią.Niecierpiałam,kiedymężczyźniwtensposóbnazywalikobiety,
ajeszczebardziej,gdytraktowalijepowierzchownie.Gdybymniebyła
tuzupełniesama,tobymniepopamiętał!Aleopróczmnieitego
zarozumialcaniebyłotużywejduszy,wolałamwięcnieryzykować.
Ktomożewiedzieć,comogłostrzelićdogłowytemucwaniakowi?
–Możemipanwreszciedaćświętyspokój?–zapytałam,wciąż
mocnoporuszonatąnagłąwymianązdań.
–Oczywiście.Tylkonastępnymrazemuważaj.Tymrazemniccisię
niestało,alewiedz,żemogłemcizrobićkrzywdę.–Ipochwili
zniknąłmizoczu.
„Nocozatyp!–Zrezygnowanaprzysiadłamnaswojejwalizce.
–Wdodatkuktomupozwoliłzwracaćsiędomnietakoficjalnie?”.
–Palant!–krzyknęłamwciemność.