Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
słychać,jakjejpartnerAdamwypluwawnętrzności
wkrzakach.Onjestjużdorosłyitojegopraca,
awidzisz,jaktoprzeżywa.Tonormalne.
Izawszetakma?zapytaładziewczynka.
Soniazastanowiłasięprzezchwilę.
Możliwe,żetojegopierwszyraz.
Pierwszyraz,jakwidzitrupa?
Tak.
Atobienicniejest.Widziałaśichwcześniejdużo?
Tak,zbytdużopowiedziałaSonia,oblewającsię
lodowatąwodązwęża.Aondotejporysiedziałzawsze
zabiurkiemnakomendzie.Jestbardzodobrywszukaniu
informacjinakomputerzeidotejporytylkotorobił.
Tomójtatadzwoniłwsprawietegopsa.
Tak?
Tak,oniztatąbardzosięnielubiliitatamówił,
żetoświrus.
Wyglądanato,żeproblemzsąsiademmacie
zgłowy.Aterazpowiedzmi,gdziemogęznaleźćjakichś
twoichkrewnych?Niepowinnaśterazbyćsama,ajanie
mogęztobązostać,bomamrobotę.
Nakońcuulicymieszkamójwujek.
NotochodźmypowiedziałaSonia,zniechęcią
wkładającponownieswojepółbuty,przemoczoneteraz
zupełniezimnąwodą.
Gdypodwóchgodzinachaspirantkawypełniała
formularzprzekazaniaciałapatomorfologowi,robiłosię
jużciemno.Całyterenbyłoklejonytaśmą
zabezpieczającąmiejsceprzedgapiamiWśrodku
pracowalitechnicy,chociażsprawabyłaraczejjasna.
Ponieważjednakciałowisiałojużconajmniejparędni,
aostatniedobybyływyjątkowociepłeiwilgotne,zdążyło