Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Co?!ryknęłaAlicja.
MusisięprzyznaćpowiedziałKonstanty.
Przynajmniejmożemymiećnadziejęnałagodniejszy
wymiarkary.
Toznaczy?Utopiągo,zamiastspalić?zaczęła
ironizowaćAlicja.Ipantomówitakspokojnie?!Pan,
którychybanierazmiałdoczynieniazRadą,prawda?
Uniosłaznaczącobrew.
Konstantyprzełknąłtogładko.
Dlategoteżwiem,żetrzebaponosićkonsekwencję
swoichdziałań.
Alicjawestchnęła.GadaniezKonstantymbyłojak
rozmowaztybetańskimmłynkiemdoklepaniamodlitw.
Podwarunkiemżeniejesteśmłynkiem…
Dobrzepoddałasię.Cownajgorszymwypadku
możemugrozić?
Śmierćodparłbezzająknięciastrzygoń.
Dziewczynęprzeszedłdreszcz.Przełknęłaślinę,bonagle
zaschłojejwgardle.
A…wnajlepszym?zaryzykowała.
Uniewinnienie.
Jakto?Zmarszczyłabrwi.Czytoprzypadkiemnie
oniprzezcałyczasprzekonywaliją,żeniematakiejopcji,
żebyBorysnieponiósłkary?
Jeślizostanieprzedstawionawystarczającaliczba
dowodównato,cozrobił,zrobiłwdobrejwierze,tojest
szansa,żezostanieuniewinnionywyrecytował
swobodnieKonstanty.
TochybaoczywistemruknęłaAlicja.
NiedlaRadypowiedziałostroKonstanty.Zupełnie
jakbykarciłdziecko,którenierozumie,czemuniemożna
myćrąkwsedesie.
Toznaczyjesttakaopcja,tak?Żezostanie
uniewinniony?upewniłasięAlicja,patrzącnaBorysa,
któryodjakiegośczasugapiłsięnaniąz…Nowłaśnie,
czym?Podziwem?Wkażdymprzypadkuwyglądałgłupio
zotwartymiustami.
Jestprzytaknąłstarszypan,którypróbowałnie
wyglądaćnaznużonegojejpytaniami,alewychodziło