Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Niemożeciezesobąrozmawiać.–Policjant,
wktórymAlicjarozpoznałajednegoztych,którzy
towarzyszyliAdaszewowipodczaspogrzebu,stanął
międzynimi.–Przykromi,takiesąprocedury.–Rozłożył
ręce.
Boryswzruszyłprzepraszającoramionamiipowlókłsię
zadziadkiem.Alicjaobejrzałasięzanim.Jakmogłabyć
takąświnią,żebyniezadzwonićdoniegopoprzedniego
dnia?
–Porozmawiamypóźniej!–zawołałazaodchodzącym
kolegą,któregoKonstantyponaglającochwyciłzałokieć.
Chłopakchciałsięjeszczeodwrócić,aledziadekniedał
mujuższansy.
–AlicjaKujadynowicz–odczytałzdługiejlisty
policjant.–Samajesteś?Agdzie…
–TatianaKorsakow.–Ciotkapojawiłasięwtym
samymmomencie.–Możemyzaczynać?
Funkcjonariuszzmierzyłjąwzrokiemiotworzyłszerzej
drzwi,wktórychstanąłsamkomendant.
Tatianaprzyjrzałasięmuuważnie.
–PawełAdaszew.–Wyciągnąłdoniejrękę.
–Tatiana…
–Wiem,kimpanijest–przerwałjej.
Tatianachwyciłajegodłońiuśmiechnęłasięszeroko.
–Doprawdy?–Uniosłabrew.–Askąd?
Adaszewnieodwzajemniłuśmiechu.
–Powiedzmy,żesłyszałemtoiowoopaniprofesji.
TwarzTatianysięściągnęła.Zerknęłanawciąż
ściskającąjejdłońrękęAdaszewa.Najegoprzegubie
dyndałacienkaczerwonabransoletka.
–Acoto?–spytałaniewinnie.–Jestpanwyznawcą
kabały?
–Cośwtymrodzaju–mruknął.–Zapraszam!–Puścił
jąprzodem.Alicjaweszłazaciotką.Poczułasiębardzo
nieswojo,kiedypolicjantzamknąłdrzwi.
–Proszę.–AdaszewwskazałAlicjimiejsce
naprzeciwkostołu,zaktórymsamusiadł.Leżałynanim
stertybiałychteczek.PewnieaktasprawyElizy.Amoże
iMalca…Dziewczynapoczułarosnącyniepokój.Zerknęła