Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Aledokądjamiałabymwyruszyć?Jak?
Kiedynadejdziewłaściwyczas,będzieszotym
wiedziała.
Aleniejestempewna,czychcę…
Ciii...
Nigdywcześniejnawetniemyślałamotym,bycoś
zmieniać.Uważałamsięraczejzadomatorkę.Nie
interesowałamsięrównieżzbytniozamążpójściem.
Przypuszczałam,żepewnegodniagdzieśtamznajdzie
sięktośdlamnie,aleniemiałamzamiaruszukać
gonawłasnąrękę.Niebyłamteżdotychczaspod
szczególnymwrażeniemmłodychmężczyzn,którzy
chcielimnieadorować.Niejednokrotniegrzecznie
unikałamichtowarzystwaiprzedstawiałamichJulie.
Onarównieżwydawałasięzadowolonaztakiegoobrotu
sprawimuszęzewstydemprzyznać,żeniewiele
obchodziłymnieuczuciatychmłodzieńców.
Ateraznibynadszedłczas,bymcośwmoimżyciu
zmieniła?
Niepokójprzemieniłsięwzupełnieinneuczucie
–strach.Jakoosobarozsądna,doskonalezdawałam
sobiesprawęztego,żeniejestemprzygotowana
doradzeniasobieznatłokiemtychnowych,nieznanych
uczuć.Dlategoteżwyrzuciłamjezgłowy,weszłam
dospokojnego,ceglanegobudynkuszkoły,następnie
domojejsalilekcyjnej,icelowoskupiłamwszystkie
myślinaporannymćwiczeniuortografii.Jedenzmoich
uczniów,RobertAckley,nadalmiałztymproblemy.
Próbowałamwszystkiego,coumiałam,bymupomóc.
Cojeszczemogłabymzrobić?