Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wszystkowporządku.Rodzinamasiędobrze.
Maryczujesięświetnie.Jużniedługopowinnaurodzić.
TartakJonathanaprężniesięrozwija,wzeszłym
miesiącumusiałzatrudnićkolejnegopracownika.
Towszystkobrzmiałowspaniale.Cieszyłamsię
zsukcesówstarszegobrata,któregoledwie
pamiętałam,aleczułam,żetonietenaprędce
przedstawionewiadomościwynęłynaobecnynastj
mamy.Wymamrotałamgrzecznąodpowiedź,jakbardzo
radajestemzeszczęściaJonathanaimałymiłykami
popijałamherbatę.Pragnęłam,bymamaprzeszła
wreszciedorzeczy.
Tymczasemonanawetniepodniosłaswojej
filiżanki,tylkosięgnęławzanadrzesukniiwyciągnęła
najnowszylistodJonathana.Wszyscybyliśmy
przyzwyczajenidotego,żezakażdymrazem,gdy
przychodziłakorespondencjaodJonathana,czytała
jąkilkukrotnie,anastępniechowazprzodusukni.
Nosiłatakprzezwieledni,wyciągałaiczytała
ponownie,kiedytylkomiaładotegosposobność.
Terazostrożnierozłożyłalist,alezamiast,jak
zwykle,daćmigodoprzeczytania,samazaczęła
pośpiesznieczytaćnagłos.Szybkoprzeskoczyłaprzez
pozdrowienia,jakbyniemogłasdoczekać,bydotrzeć
dosedna.Gdykontynuowałampopijanieherbaty,
słyszałamwjejgłosierosnącepodniecenie.Nagle
zwolniła,ajawiedziałam,żechce,abymusłyszała
izrozumiałakażdeprzeczytaneprzezniąsłowo.
„Nazachodzieistniejewielemożliwości.Znam
kilkumężczyzn,którzyprzybylituzniczym,ateraz