Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kontynuowałmarszśrodkiemizbykupodniesieniu,
naktórymustawionostółgospodarzaigdziewkrótce
rozpoczęłasiędrugaturaoficjalnegopowitania.
Puszczającmimouszuwygłaszanąwniezrozumiałym
dlańsudowskimnarzeczuprzemowę,skopiecniemógł
pozbyćsięgorzkiegouczuciazawodu.Wprawdzie
spodziewałsięobojętnościinawettłumaczyłsobie,
żebędzieonaznaczniebardziejpożądanąniźlijawna
wrogość,alewgłębiduszyliczyłnaodrobinę
serdeczności.Jednocześnieznawykupilnieobserwował
przybyłych,jakbywbrewlogicespodziewałsięspostrzec
pośródnichmałpiąsylwetkęIzbora.
DelegacjaMazowszanskładałasięzośmiuludzi.
Skupialisięwokółswegonaczelnika,zachowującwyraźny
dystansdoprzedstawicielidrugiejgrupy,trzymającejsię
zaplecamiprzystojnego,choćniecootyłegomłodzieńca,
opucołowatejtwarzy,któramogłabyuchodzićzaniemal
dziecinną,gdybynieszkarłatnablizna,najwyraźniej
zupełnieświeża,przecinającalewąskrońipoliczek.
Właśnieówpanicz,ospojrzeniuprzesyconymarogancką
butą,byłdrugimwielmożątowarzyszącymSzjurpie.
Zarównoon,jakiwiększośćjegodwunastoosobowej
świtymieliłbypodgolonenawareskąmodłę,nosilisięteż
znormańska,alewieleelementówichstrojuposiadało
saskilubsłowiańskirodowód,więcnawetniepojmujący
słówprezentacjiZadardomyśliłsięwnet,żepochodzą
zPomorza.Zapewneobiedelegacjespotkałysięgdzieś
naszlakuipołączyłysiły,przekopującsięprzezśniegi,ale
wspólnywysiłeknajwyraźniejniedoprowadził
donawiązaniaprzyjaznychrelacji.Nienajlepiejwróżyło
toplanowanemusojuszowi,zwłaszczażeskopiec