Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mniedodomuAdamiaka,obiecał,żezobaczęcoś
niezwykłego,aledombyłpusty.Wiem,ostrzegałeś
mnie
–Zaczekaj.RozmawiałemzWinsztajnem,zrobił
miwprowadzenie.
–Todobrze–szepnęła.
–Muszęsięupewnić,żeniczegoniepoplątał.Wiesz,
jacysąadwokaci.Gdyichklientwalikamieniami
wszybęwystawową,onitwierdzą,żeprzeszłaburza
gradowa.
Usiłowałasięuśmiechnąć,aleniepotrafiłazmusić
dotegoust.
–Chcętousłyszećjeszczerazodciebie.Muszę
wszystkodobrzezrozumieć.Skupsię.Potrafiszsię
skupić?
–Tak.
–Dobra.Sąsiedzisłyszelidwastrzały,apotem
widzieliciebie,jakwychodziszzdomuAlberta
Adamiakazbroniąwręku.Zanotowalinumery
rejestracyjnetwojegosamochodu,zawiadomilipolicję,
którapoprzyjeździeznalazławsalonieciałozdwiema
ranamipostrzałowymi,apotembrońwtwoim
mieszkaniu.Takisamkaliber,wystrzelonedwapociski.
Cośsięwtymniezgadza?
–Niezabiłamgo!
–Nieotopytam.Czywtym,copowiedziałem,jest
jakieśprzekłamanie?
–GdyjaprzebywałamwdomuAdamiaka,nikogotam
niebyło.Salonbyłpusty.
Krukwyjąłnotesiotworzyłgonastroniegęsto
zapisanejniewyraźnyminotatkami.