Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
***
WpamięciNadiiciągleżywebyłowspomnienietegowieczoru,gdy
wróciwszywcześniejodkoleżanki,zastałaLeonidawraz
zdziesięcioletnimBorysemipięcioletnimwówczasIgoremwogrodzie
rezydencji.Możeniebyłobywtymnicnadzwyczajnego,wszakwidok
dziecispędzającychradosnechwilepodczujnymokiemkochającego
rodzicajestczymśnormalnym,jednakówsielski,zdawałobysię,
obrazekpsułypistoletywdłoniachobuchłopcówiradyLeonida,jak
powinnitrzymaćbroń,mierzącdocelu.
Zszokowanatymwidokiemprzystanęławproguiprzezdłuższą
chwilęprzyglądałasię,niewierzącwto,cowidzi.
–Rękaniemożewamdrgnąć–tłumaczyłzpowagąLeonid,jakby
mówiłdorekrutów,aniemałychdzieci.–Musiciebyćpewnitego,
cochceciezrobić.Śmiałopatrzećwtwarzosobie,doktórejmierzycie.
Towyjesteściepanamijegożyciaiśmierci!Iniemyślcieolitości.
Litośćcharakteryzujesłabych.
–Leonid!–krzyknęłaprzerażona.
–O,jużwróciłaś,Nadiuszko!–Spojrzałwjejstronę,najwyraźniej
zaskoczonytakniespodziewanympojawieniemsiężony.–Spotkanie
sięnieudało?
Nieodpowiedziała.Wyminęłaochroniarzystojącychprzydrzwiach
wiodącychzwnętrzadomudoogrodui,ignorującmęża,podeszła
dodzieci.
–Igorku,dajmamiepistolet.–Przykucnęłaprzymłodszymsynku
iwyciągnęładoniegodłoń.–Daj,botoniejestzabawkadladzieci.
Maleczwahaniemuniósłrączkę,lecznimzdołałoddaćbrońmatce,
starszybratszarpnąłgo.
–Comówiłtata?!–krzyknął.–Niewolnonikomuoddawaćswojej
broni!
–Brawo!–Leonid,przyglądającysięwmilczeniucałemuzajściu,
zaklaskał.–Mojakrew!Zuchchłopak!Tak,brońtowładza!Nie
możnajejoddać!Nikomu!Nawetmatce!–Zaśmiałsię.
Igorpospieszniecofnąłdłońischowałsięzastarszymbratem.
–Borysie,wtejchwilioddajmipistolet!–Wyprostowałasię
izpowagąpopatrzyłanastarszegosyna.–Powinieneśświecićbratu
przykładem.Nietakcięwychowywałam.
Chłopakspojrzałnaniązgniewnąminą,aleniezastosowałsię
dopolecenia.