Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Borys!Słyszysz,codociebiemówię?
–Nie!Tatanamdał!–odparłbutnie,ponowniepodkreślając,
iżwiększeznaczeniemadlaniegosłowoojcaniżmatki.
–Leonidzie,zabierzchłopcombroń–zwróciłasiędomęża.
–Jeszczejakieśnieszczęściesięstanie.
–Niedramatyzuj.–Tenzbagatelizowałsprawę.–Chłopcymuszą
sięuczyćodnajmłodszychlat,żebrońdajewładzę.Trzebaumieć
egzekwowaćswojeprawa.
–Aletojeszczedzieci.Igormadopieropięćlat!AiBorysjest
niewielestarszy.Jakmogłeśdaćimbroń?
–Kobietategoniezrozumie.Idźipołóżsobiejakąśmaseczkę
natwarz,zapiszdoSPA.Napewnoznajdzieszdlasiebiejakieś
pasjonującezajęcie,amniezostawopiekęnadmoimisynami.
–Totakżemoisynowie!–PierwszyraznieustąpiłaLeonidowi.
–Noidźjuż,idź.–Zignorowałjejsprzeciwipopchnąłdelikatnie
wstronędomu.–Nieprzeszkadzajnam!Niechsięchłopcyuczą
odmaleńkiego.Niechwiedzą,żenazwiskoSokołowmabudzić
trwogę.Żadenszubrawiecniebędziepróbowałodebraćnamtego,
conasze!
–Zabierzimpistolety!–krzyknęłahisterycznie.–Jeszczesobie
zrobiąjakąśkrzywdę!–powtórzyła.–Totylkodzieci!
–Sokołownigdyniezrobisobiekrzywdybronią–zapewniłjąmąż.
–Myrodzimysięzpistoletemwdłoni.Nierozumiesztego,bojesteś
kobietą!
–Błagamcię,Leonidzie,zabierzim…
Sokołowskinąłnajednegozochroniarzy,dającmuznak,abyzajął
sięNadią.Tennatychmiastpodszedłdożonyswegoszefa.
–Proszęzamną,paniNadio–odezwałsięsłużbowymtonem,
kładącdłońnajejramieniu.Wtymdotykumożnabyłowyczuć
stanowczośćinieustępliwość.
–Leonid!
Spojrzałanamęża,anastępnieprzeniosławzroknaIgora,który,
przerażonyniezrozumiałądlaniegosytuacją,rozpłakałsię.Rozdarty
wewnętrzniemiędzychęciąbyciaposłusznymzarównomatce,jak
iojcu,niewypuściłjednakzdłonipistoletu,takjakbysiębał,
żespotkagozatokara.
–IdźzaIwanem–poradziłjejLeonid.–To,coplanuję,niejest
przeznaczonedlaoczukobiety.
Odwróciłsiędoniejplecamiipodszedłdomłodszegosynka.
–Leonid!–krzyknęła.Szarpnęłasię,próbującstrząsnąćzramienia