Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
upewnił!Jeszczemamdośćczasuipójdęoddomudodomu,dla
wywiedzeniasięwszystkiegootejpaniBlidot.Tebiednedziecisątak
miłeidobre,żebyłobykarygodnemprzestępstwempowierzyć
jerękomniepoczciwychludziiuczynićnieszczęśliwemi.Nie,nie,nie
chcętakąwinąobciążaćmegosumienia.
Pozostawiwszynastoletłumoczek,przywołałkapitanaiwyszedł.
Naprzódtedywstąpiłdosąsiedniegodomu,wktórymmieszkałrzeźnik
tejwioski.
—Darujpan,rzekłdoniego,przychodzębowiemdopanawpewnej
sprawie,wprawdzieniejesttożadeninteres,leczzawszecoś
podobnego.Interesniedlapana,amówiącpoprawdzieiniedla
mnie...
Rzeźnikzuśmiechemaleizniejakimzaniepokojeniem,spoglądał
naMoutier.
—Ocoidzie?Czemmogępanusłużyć?wyrzekłwkońcu.
—OtochciałbymodpanadowiedziećsięcośopaniBlidot,
właścicielcesąsiedniejoberży.
—Wjakimcelu?zapytałrzeźnik.
Radbymdowiedziećsięczyjestonategorodzajukobieta,
żemożnabyjejśmiałopowierzyćdzieci,czyjestdobrąiuczciwą,czy
potrafiobejśćsięjaknależyznimi?
—Niemożeszpanlepszympowierzyćjerękomodpowiedział
rzeźnik,zawszewesołegousposobienia,moralna,pracowita
inajszlachetniejszegoserca.Tutajwszyscyjąkochamy,bokażdy
odniejdoznałgrzeczności.Onaijejsiostra,sątoperływioski.Zapytaj
panproboszcza,onwtymraziemożepanudaćnajlepsze
zaświadczenie.Znajeodurodzeniainigdyniemiałpowodu
wczemkolwiekichnaganić.
—Tegodlamniedosyć,odpowiedziałMoutier,jakbypozbyłsię
wielkiegociężaru.Dziękujępanuiserdecznieprzepraszamzamoją
natrętnośćiutrudzeniego.
—Obądźpanspokojny,jestemniezmierniekontent,żemogłem
wyrazićopinięcodotejzacnejpaniBlidot.
Moutierpożegnałgoiwkrótceznowuwszedłdosklepupiekarza.
—Nie,mójpanie,nieprzychodzępochlebrzekł,widząc,
żepiekarzpodajemudwufuntowybochenek.Przychodzędopana
zczemśinnem.Raczmipanpowiedziećswojezdaniecodopani
Blidot,właścicielkigospodypodAniołemStróżem.Czysądziszpan,
żemożnajejbezpiecznieoddaćpodopiekędzieci?
—Możeszjejpanoddaćwszystko,cotylkochcesz,panieżołnierzu,