Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zawszemówiła:
—Jeżeliczegopotrzebujesz,prośotoMatkibożejazobaczysz,
żeOnacięwysłucha.
Nieznajomynicnieodpowiadał,tylkosilniejścisnąłzarękęJakóba
iwmilczeniuszlioboksiebie.Wkrótcespostrzegł,żeJakóbcoraz
bardziejzwalniakroku.
—Czyśznużonykochanychłopcze,rzekłzdobrocią.
—Omogęjeszczeiść;jakprzybędziemydowsi,odpocznęsobie.
Jednakżepodróżnywziąłgonaręcedodając:
—Tymsposobempójdziemyprędzej.
—Jajestemciężki,odparłJakób.
—Nietroszczsięzgołaoto,mojedziecię,rzekłnieznajomy
zuśmiechem.Dalekowiększedźwigałemciężary,gdybyłem
wwojsku,podczaswojny.
—Panbyłeśżołnierzem?zapytałJakób.—Aleprzecieżniebyłeś
panżandarmem?
—Nie,niebyłemżandarmem.Powracamobecniedodomu,
ponieważwysłużyłemprzepisanelata.
—Jaksiępannazywasz?zapytałzciekawościąJakób.
—NazywamsięMoutiér.
—Moutiér,powtórzyłchłopiec,niezapomnęnigdytegonazwiska.
—Ijarównieniezapomnętwojego,mójkochanyJakóbie,upewniał
gopodróżny.Jesteśdzielnychłopiecidobrybrat.
Odchwili,kiedyJakóbawziąłnaręcenieznajomy,zaczęliiść
przyspieszonymkrokiemiwkrótcenasipodróżnidotarlidowsi,
nawstępiektórejstałapięknaoberża.Ujrzelinawetoczekującego
wprogugospodarza.
—Czymógłbymodpocząćupanaztemidwomachłopcamiimoim
psem,zapytałMoutiéroberżystę.
—Przyjmujęchętnieludzi,odpowiedziałtenże,alezwierzątnigdy.
—Wtensposóbanija,animoichłopcyniebędąsiępanu
naprzykrzać,odparłMoutier,oddalającsię.
Gospodarzspojrzałnaniegorozgniewany.Żałowałjednak,
żeodmówiłgościnnościtakwielceceniącemuswychchłopcówipsa,
możebyłbymudobrzezapłacił.
—Hej!paniepodróżny!zawołałnareszcie.
—Cotakiego?odpowiedziałMoutier,odwracającsię.
—Możeszpanumnieznaleźćimieszkanieiwszystko,czego
potrzebujesz,rzekłgospodarz.
—Dziękujęłaskawemupanu,odparłkrótkoMoutier,izastosujęsię