Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Leszekzuśmiechem.–Cotakipluskolecmógłzgromadzić?!
–Amożeonbyłszpiegiem?
–Tego…nowłaśnie…zapomniałempomyśleć.Mógłbyć!
Leszekwpakowałręcepołokciewkieszenieikaczymkrokiemzacząłchodzić
posekretariacie.TakudanienaśladowałChochlę,żerozbawiłJuliędołez.Obojenie
wydawalisięprzygnębienizniknięciemkierownika.Wystarczyło,żeżonapłakała,onijużnie
musieli.Wietrzylipaskudnąmistyfikację,jakiśwypadnaryby,koleżeńskąbalangęiżyczyli
kierownikowi,byhulałjaknajdłużej.
–Ajeżelizazniknięciemkryjesiękobietairomantycznarandkawedwoje?–niedawała
zawygranąJulia.
–Ten…acosięrobizkobietą?–spytałLeszek.
Iznowuprzezdłuższąchwilęmusieliuciszaćswojąradość,żebyniewzbudzićpodejrzeń
Edyty,obdarzonejsłuchemabsolutnym.Juliaotarłachusteczkąwilgotneoczy.
–Żonęmacałkiemfajną,nieuważasz?Ciekawe,czyonapłaczezobowiązku,czy
rzeczywiściekochatego…jaktygo,Leszku,nazywasz?
–Gzikjelitowy,pluskolec,karaluch,spuszczel,pienikślinianka…dousług!–Leszek
skłoniłsięszarmancko.–Światbracinajmniejszychjestrównieciekawyjakświatludzi.
Wymieniaćdalej?
–Dzięki,wystarczy!
Doskonalewiedziała,żeowadybyływielkąnamiętnościąLeszka,konikiemijęzykową
protezą.Zwielkimznawstwemprzypinałznajomymowadzienazwyicieszyłsięjakdziecko.
Julia,zracjipiegów,byłabiedronkąsiedmiokropką,Karolinęnazywałzłotookiemlubcykadą,
paniąHenięgruboudką,aMikulęjelonkiemrogaczem.TymrazemJuliawolałatematy
bardziejludzkie.Niestety,wejściepomocygospodarczejpołożyłokreswszelkim
pogawędkom.Leszekwróciłdoswojegopokoju,Juliarozłożyłainstrukcjęibardzopięknie
zaczęłaudawaćzapałdopracy.Dobrzewiedziała,żepaniHeniażadnychwiadomościnie
zachowujedlasiebie,żewszystko,cowpadniejejwuchoiwoko,przekazujeszefostwu.Czy
równieżopiniepozytywne?Tegoniemogławiedzieć,alełudziłasię,żetak.
–ToChochlowatakpojękuje?–spytałapomocgospodarcza,przykładającucho
dofutryny.
Spozadrzwidocierałyjedyniecichewestchnieniainiewyraźnyszmerdwugłosów.Pani
Heniazniechęconamachnęłarękąirozsiadłasięwfotelu.
–Dziwnababka,nieuważasz,Julciu?Zamiastsięcieszyć,żestaryposzedłtrućtyłek
innej,onagoopłakuje.Jatambymposwoimjednejłzyniewylała.Powiedziałabymtak:
chceszodmiany,tozmiataj,gdziecięsercewoła,bonaokowidać,żedomnieniedorosłeś!
Jajestemfajnakobitka,zaradna,umiemugotować,uszyć,zarabiampieniądzeidamsobie
radę.
–Paniumieszyć?–zainteresowałasięJulia.
–Nieumiem,aletaksięmówi.Bo,widzisz,najgorzej,jakkobietazaczynaszukaćwiny
wsobie,zamiastprzepędzićchłopaprecz.Powinnasobiepowtarzać:jajestemświetna,
ajakontegoniewidzi,diabełznimtańcował.Takradząpodręcznikipsychologii.Ciebie
pewniepsychologianieinteresuje?
–Owszem,nawetbardzo.
PaniHeniarozejrzałasięposekretariacieinapalcachpodeszładobiurkaJulii.
–Tomożezapiszeszsiędonaszegokółka,co?–wyszeptała.–Ćwiczymyjogęiwolę,
rozprawiamyopsychologii,bowiesz,kobietymusząsięrozwijaćigromadzićpozytywną
energię,żebyimmężczyźninagłowynieweszli.
Julianiewiedziała,czybardziejzaskoczyłająpropozycja,czywszechstronność
zainteresowańpaniHeni,dość,żeniepotrafiłaodmówić.Zgodziłasięuczestniczyć
wnajbliższymzebraniupańiobiecaładochowaćtajemnicyprzedmagisterCierniak.Pani
HeniawyjątkowonielubiłaKaroliny,przypisywałajejwszystkiewadypłciżeńskiej,anawet
kilkamęskiej,zzaborczościąwłącznie.ByłatoniechęćodwzajemnianaprzezKarolinę
znawiązką.
–Mammnóstwopracy–westchnęłaJulia.
Pochyliłagłowęnadnieszczęsnąinstrukcjąiwzięładorękidługopis.Teprzygotowania
nierobiłyspecjalnegowrażenianapaniHeni.Wyszłatylkodlatego,żepoczułagłód.
Ciekawe,jakbymwyglądaławtuniceipeplum?–pomyślałaJulia,bonicmądrzejszegonie
wpadłojejdogłowy.Zarazteżwyobraziłasobiepołączeniezłotaześnieżnąbielą
izpurpurowymhaftemtrzewików.Westchnęłaispojrzałanaswojeciężkiebuciska
zobcasemmodniecofniętym.Jejstyl,podpatrzonyjeszczewczasiestudiówusławnej