Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Proszęsięnieruszać,zarazpomogę.Basiaszła,ostrożnie
stawiającstopyioświetlającsobieniepewnądrogę.Starałasięnie
myśleć,żetomożebyćpułapkainaglezzapobliskiegonagrobka
wyskoczyjakiśpostawnymężczyzna,byokraśćalbozrobićcoś
jeszczegorszego.Jużjestem,dapaniradęwesprzećsięnamnie
iprzejśćkilkakroków?Naparkingumamsamochód,zawiozępanią
napogotowie.
Basia?BasiaMusiał?zapytałazdziwionakobietadrżącym
głosem.Ztrudem,jaktonący,chwyciłasięrękidziewczyny,niemal
przewracając.
Tak,toja.Skądpanimniezna?Niespodziewałasię,żektoś
jeszczetutajpamięta.
Toprzecieżja,MariaPodolska,niepoznajeszmnie?Wgłosie
kobietyzabrzmiałynutysmutkuirozczarowania.
Ależtak,bardzoprzepraszam.Jestciemno,proszęmiwybaczyć!
Niemogłauwierzyć.Przypadkowespotkanienacmentarzu
zaskoczyłoją,aleiucieszyło,mimookoliczności.Tyleczasuminęło.
Możemipaniniewierzyć,aleczęstoopanimyślałam.
Wyrosłaś,wydoroślałaś.Szłypowoli,alekażdenieopatrzne
postawienieskręconejkostkinapopękanymasfalciewywoływało
grymasbólunatwarzykobiety.
Jeszczekawałek,jużprawiejesteśmy.Basiteżzaczęło
brakowaćsił.
Wkońcuudałosięimdotrzećdosamochodu.PaniMariausiadła
namiejscupasażeraztłumionymsapnięciem.
Pamiętaszdrogędoszpitala?
Oczywiście,chybażecośsięzmieniło.
Nie,nic,wciążzatorami.Możejednakwezwiesztaksówkę?Nie
chciałabymcięfatygować.
Coteżpanimówi,oczywiście,żezawiozępanią,tonieproblem.