Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
6grudnia
niedziela
W
doprzedpokojuiwsunęłaeleganckozapakowanekolczyki
stałapierwsza.Pociemkuibezszelestniezakradłasię
dojednegoztrekkingowychbutówcioci.Musiałasiępilnować,bynie
wybuchnąćśmiechemjakdziecko.Jużdawnopowinnazrezygnować
zzabawtegotypu,alesprawiałojejtotyleradości,żeniezamierzała.
Pozostałojużtylkoniecierpliwieczekać.
Dzieńwcześniejdotarładopieronakolację.Ciociaprzywitała
wylewnieizasypałapytaniami,poczymnieczekając
naodpowiedzi,zaczęłaopowiadaćoplanowanejwyprawie.Kiedy
wyjęłaatlasświataipalcemrysowałatrasę,którązamierzałapokonać,
Basiapoczuła,żeklejąsięjejpowieki.Ztrudemtłumiłaziewnięcia.
Niechciałabyćniegrzeczna,pozatymdawnosięniewidziałyinie
zanosiłosię,bywnajbliższymczasiemiałysięznowuspotkać,ale
zmęczeniedawałosięjejweznaki.
Bardziejjaksiostryniżciociaisiostrzenica,terazrozumiałysię
lepiej,niżkiedyBasiatrafiłapodopiekęGosi,jedynejkrewnej,która
byławstaniezaoferowaćjejdompośmiercirodziców.Mimodobrych
chęciniewychodziłaimrelacjaopiekunkiipodopiecznej.Śmierć