Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Niepowinnosiętakżartować–powiedziałkarcąco
wnuk.
–WykapanyKrzysiek–mruknąłRobert.–Skądznasz,
smyku,tentermin?
–Przeczytałemwinternecie.Przecieżchcęzostać
lekarzem,takimjakty,dziadziu,itatuś.
–Zadużosiedziszprzedkomputerem–mruknął
Robert.
–Właśnie!Jazawszemumówię,żekiedyśprzegrzeje
musięmózg,takjakkomputerowi–wtrąciłprzyrodnibrat
Eryk.–Niewolnowiedziećzadużo,prawda,dziadziusiu?
–O,tochybajestMadonnadiCampiglio.–Robert
wykorzystałpretekst,żebyuniknąćodpowiedzi.–Teraz
musimyszukaćhoteluStella.
–Jaktupięknie!–zawołałazzachwytemRenata.
–Takuważasz?Większośćkurortównarciarskich
wyglądapodobnie.Trzebabyłojeździćznami,anie
siedziećwKrakowie.
–Mówiłamci,żepreferujęsłońce,plażeimorze,anie
zimnehałdyśniegu.
–BabciuMalutka,hałdysąnaŚląsku,zpopiołuiżużlu,
anieześniegu.
–Malutka,słuchajKamila.Zdobywajwiedzęodwnuka,
jeślisamejcisięniechcepoczytaćczegośmądrego.
–Kamilku,tobyłaprzenośnia.Wiem,cotojesthałda.
–Acotojestprzenośnia?Coonaprzenosi?–dopytywał
Eryk.
–NiechciKamilwytłumaczy,jatymczasembędę
podziwiaćodpustowepięknotejślicznejmieścinki.
Miasteczkorzeczywiściewyglądałoprzeuroczo.
Pastelowedomkizbrązowymidachamiiokiennicami,