Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nawijaj–powiedziałzuśmiechem.
GdyMikryskończyłopowiadać,Lolekwestchnąłiskinąłgłowązezrozumieniem.
–Młodośćmusisięwyszumieć,niedziwięsięchłopakowi,pannagładka.Wiem,o
którąchodzi.TastaramakrelaSadkowskaniemożesięjejnachwalić.Całyinteressię
wokółniejkręci.Lokalnagwiazdkataka.Tengość,cosięzabujał,tozferajny,czy
zielony?
–Nasz–odpowiedziałkrótkoMikry.
–Niemożesobiefartowniejszejsiksyznaleźć?Złodziejztuftąkiepskapara.
–Lolo!–Władeczekuniósłrękę.–Niemojeniedźwiedzie,niemójcyrk.Jabym
sobieżyciazmamzeląnieukładał.Chcemiećwłóżkukontrolowanądziewicę,niech
ma!Jegosprawa.Pomożesz,czygębępopróżnicyszarpię?
–Cośtytakinerwowysięostatniozrobił?Nieżołądkujsię,bocikoafiuraposiwieje.
Pomogęci,postarejznajomości.Tyle,żetobędziekosztowało.Toniesątanie
rzeczy.Towardelikatnyunasnaskładzie,niejakieśstuchujnicezPowiślawłozach
przezflisakówprzecierane.Tentwójżonkiśprzednamistanieiporozmawiamy.
Słonomożebeknąć.Jakniemasarmaku,niechlepiejodpuści.Dlanaswykupne,dla
madamytaknaokopółrocznyzarobekdziewczynkiibuładlaTumby.No,chybaże
młodymajakąśsiostrzyczkęnapodmianę.Wtedyinnarozmowa.
Mikrykrzywosięuśmiechnął.
–Tokarmannik,aniemaciornik.
–Prezes–warknąłLolek–jacinieubliżam!
–Maszszczęścietufiarzukolorowy,żecięlubię.InaczejjużbycięWrześniena
karmędlawęgorzyprzerabiały.Tylkocobynaszamatulapowiedziała,jakbym
własnegobratautrupił?Zgryzotjejniebędędokładał.Starczy,żemasynaalfonsa!–
Władeczekwyszczerzyłzęby.
–Panieober!–Karolmachnąłrękąwstronęprzechodzącegokelnera.–Półbasai
dwabigosy!
SpojrzałnaMikregouważnie.
–DureńzciebieWładziu,alecipomogę.NaKrzywymKolezatrzydnisię
spotkamy.Siksabędzienawasczekała.Bądźciekwadransnadziesiątą.
Wmilczeniuczekalinaobstalunek.GdykelnerprzyniósłdaniaibutelkęwódkiLolek
znaczącospojrzałnaMikrego.Władeczekzapłacił,zostawiającnapiwekniewiele
niższyodrachunku.Kelnerbłysnąłwybrylantowanączuprynąioddaliłsięz
zawodowymuśmiechemnaustach.
Rozległosiępukaniedodrzwi.Gdyjeotwarłem,ujrzałemwprogu
niemiłosiernieumorusanegokilkuletniegobrzdąca.Głośnosiąknąłnosemispytał:
–PanHlabia?Listmamodpana.
–Odkogomasztopismosmarku?–zainteresowałsięLeon,stajączamną.
–OdcalaMikołaja,comablodęazpo…
Dzieciakniezdążyłdokończyćrymowanki,uchylającsięodciosugazetą.
RozbawionyTabakierarzuciłmurublaizuśmiechempowiedział:
–Dajtąbumagęimasznapiwo.
Szczawikzłapałmonetęwlocie,poczymwetknąłmidorękibrudnawą,złożonąna
czteryizalakowanąkartkę.Zawinąłsięnapięcie,błyskawiczniezbiegłnapółpiętro,