Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niemogłamjejpowiedziećomoichpodejrzeniach,
żetymchłopakiemmógłbyćLee.Wyśmiałabymnieiod
razuzawiozładowariatkowa.Samateżniebyłampewna,
czytobyłon,czymojapijackawyobraźnia,bojakim
cudembysiętamznalazł?Wyglądałototak,jakbyprzed
kimśuciekał.
Ktośzatrąbił,sprowadzającmniezpowrotem
naziemię.Nasamąmyślodzisiejszymporanku
wzdrygnęłamsię.Niepamiętam,abymkiedykolwiek
wżyciuubierałasiętakszybko.Niezdążyłamnałożyć
nasiebieanigramamakijażu,niewspominającoułożeniu
włosów.Spojrzałamwdół,abyupewnićsię,
żewferworzeporannegoszaleństwaniewłożyłamdwóch
różnychbutów.Odetchnęłamzulgą,kiedyzobaczyłam
najlepszebotki,jakieposiadałamwswojejgarderobie.
Sięgałyodrobinęzakostkęibyłampewna,
żewyglądałamwnichpoważnie.Atakibyłmójzamiar.
Nikikręciłanosem,widząc,jakwkładamzwykłąszarą
garsonkę,alebyłojużzapóźnonazmianęgarderoby.
Naglewokółzrobiłosięzamieszanieiniewidziałam,
cosięstało,alezjakiegośnieznanegopowodumiałam
przeczucie,żechodziłooTBT.
Iniemyliłamsię.
Podjeżdżalisamochodamijedenzadrugim,każdy
osobnozeswoimkierowcą.Przezdłuższąchwilęnicsię
niedziało,sześćczarnychSUV-ównieruszałosię
zmiejsca,jakbywśrodkunikogoniebyło,nagle
zaczęliwysiadać.Najpierwochroniarze,dopieropotem
oni.Twarzemielizakrytemaseczkami,anagłowach
nosilikapelusze.Wyglądałototak,jakbynicniewidzieli
ibyliprowadzeniprzezpracownikówochrony.
Ludzie,którzyprzechodziliobok,zaczęlizwracać
nanichuwagę.Wkilkasekundzebrałsięsporytłum,
któryzacząłnapieraćnaochroniarzypróbującychzakryć
własnymiciałamiwszystkichczłonkówTBT.
Naglepoczułammocneszarpnięcieiupadłam
nakolana.Każdywtakiejsytuacjiwyciągnąłbyprzed
siebieręce,abyzamortyzowaćupadekijarównieżtak