Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sprawę.Ocochodzi?–wróciładotematu.
–Izabelko–Wiktoriazrobiładramatycznąpauzę–
chciałabym,żebyśzajęłasięmoimweselem,wystrojem,
sukniamidlamnieidladruhen.Chcę,żebybyłojak
wbajce,ślubplanujemynaczerwiec,wiesz,„r”wnazwie
musibyć,dokładniewdzieńponocykupały.Święto
ognia,wody,SłońcaiKsiężyca,urodzaju,wiesz,
teklimaty.Liczęnatwojąkreatywność–wypaliła
jednymtchem.–Najpierwodprawimybabskierytuały,
apotempoślubięmężczyznęmojegożycia.–
Uśmiechnęłasięsamadosiebie.
–Agdziemabyćtenślub?–zapytałaszybkoIzabela.–
ChybaniewwaszymurzędzienaUrsynowie?Botam
toniemazmiłuj,niciniktniepomoże,żebyzrobićfajny
klimat!Dookołablokowisko,awśrodkulampy
jarzeniowe.
–Nocoty!–Wiktoriaażwzdrygnęłasięnamyśl
oślubiewzwyczajnymurzędzie.–NaMazurach.WUkcie.
Odlatjeździmytamnawakacje.Tomagicznemiejsce!
Pojedziesz,zaciągnieszsięświeżympowietrzem,
zamknieszoczyiwszystkowykombinujesz.Urzędnik
przyjedziedonas.Jakwamerykańskimfilmie.
–Jezu,jakjakochamtakieklimaty–ekscytowałasię
Izabela.–Jestemzaszczycona,żezaproponowałaś
mitakąchałturkę–wykrzyknęłauradowana.
–Chałturkę?–zdziwiłasięWiktoria.
–Chałturkę-laurkę.Oj,kochana,odtejciążywszystko
misięmieszawgłowie.Cojagadam,cojagadam!Tak
sięcieszę.Szkodatylko,żeniebędęmogłasięnapić...
–Nietyjedna.
–Jakto?Ktojeszczejestwciąży?–zaciekawiłasię.
–Nikt.AleLauraniepijeodtrzechmiesięcy.Twierdzi,
żemaproblemzalkoholem.MyzAgatązupełnietegonie