Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Izabelka,akiedytyrodzisz?oderwałasię
odwspo​mnień.
Mamter​minnapo​łowęlipca.
ToświetnieWiktoriaklasnęławdłoniebomamdla
ciebiepropozycję.Iprośbęzarazemdodałaszybko.
Nara​zietota​jem​nica,ale...
No,mów!Mów!Boniewytrzymam!ponagliła
Iza​bela.
BioręślubzKa​ro​lemichcia​łamciępro​sić...
Znowu?!przerwałajejzdumionaIzabela.Kroczysz
drogąEli​za​bethTay​lor?Jezu!
KarolbyłeksmężemWiktoriiiojcemWiktora,ichsyna.
PodobniejakWiktoriaprowadziłagencjęgwiazd.
PrzejściazJudytąnanowozbliżyłyskłóconąparę,aKarol
po​now​niepo​pro​siłWik​to​rięorękę.
Bezprzesady!Wiktoriasięroześmiała.Onabyła
mężatkąośmiokrotnie!Jeszczemidoniejtrochębrakuje,
alepró​bo​waćtrzeba.
Jesteśniesamowita!Itakmuwszystkowybaczyłaś?
Na​wetFitKin​gu​się,zktórącię...
KażdypopełniajakieśbłędyprzerwałajejWiktoria.
Niechciaławracaćdowspomnień,wktórychpodczas
kolacjiwigilijnejKaroloznajmił,żezostawiadlainnej.
Instruktorkinarciarstwaichsyna,chudejszczapy,która
naobiadjadłatrzylistkisałaty.Mojamamamówi,
żetrzebawybaczaćsobieiinnym.Złeemocjewpływają
nanasdestrukcyjnie.Pozatymtojednakojciec
Wiktorka,awiesz,żesynjestdlamnienajważniejszy.
Samasięniedługoprzekonasz,jakitorodzajmiłości.Już
nicniebę​dziewy​glą​dałotaksamo.
RozumiempowiedziałaIzabelazwahaniem.
Aprzynajmniejsięstaram.Alemówiłaś,żemaszdomnie