Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zakręciłosięwgłowie,gdytylkogousłyszała.Ztrudemprzełknęła
ślinę,szybkoanalizując,czywostatnimczasieniezrobiłaniczego
złego.Jedynym,copamiętała,byłoto,żeprzebiegłaprzezprzejście
dlapieszychnaczerwonymświetle.Chybaniemogłogrozićjej
zatowięzienie?
–Marisso,jesteśtam?
Jejtonwciążbyłgładki,płynący,niewydawałsięanitrochęwrogi.
–Tak,tak,oczywiście–potaknęła,dodatkowokiwającgłową,
nawetjeśliprawniczkaniemogłategozobaczyć.–Wjakiejsprawie
zaszczycamniepanitelefonem?
Sercebiłojejmocno,ajejbladatwarzstałasięjeszczebielsza,oile
wogólebyłotomożliwe.
–Znalazłamtwojeogłoszenieopracę–oznajmiła.
Marissaotworzyłaustazezdziwienia,słysząctesłowa,atelefon
niemalwyśliznąłjejsięzręki.Ostatnim,czegomogłasięspodziewać,
byłowłaśnieto,cosiędziało.
Paręlattemumiałanapieńkuzprawem,jejpolicyjneaktaliczyły
kilkastron,ateraz,kiedypłaciłazabłędy,znanaprawniczkawyciągała
doniejdłoń.Przezchwilęodniosławrażenie,żeśni,więcuszczypnęła
sięwrękę.
–Tak…–powiedziałapochwilimłodakobieta,kiedyupewniłasię,
żewszystkodziejesięnaprawdę.
Usiadłanazamkniętejtoalecie,czując,jakopadazsiłpodwpływem
wrażenia,jakiewywarłananiejVirginia.
–Mamdlaciebieofertę.Chciałabymztobąporozmawiać.Czy
możemyspotkaćsięwponiedziałekodrugiej?
–Tak,tak,jaknajbardziej–odpowiedziałanatychmiast,nawetnie
analizując,czyfaktyczniemajakieśplanynatendzień.Pewnienie
miała,jakzawsze.
–Cudownie.Prześlęciadreswwiadomości,dobrze?
–Oczywiście.–Zawahałasięprzezchwilę,przygryzającdolną
wargę.Nadalniewiedziała,czegoVirginiakonkretniepotrzebuje.
Coprawdawpisaławogłoszeniu,żeinteresujejąpracajakolekarz
psychiatra,pedagogszkolny,aledopisałateż,żeżadnewyzwanianie
sąjejstraszne.
–Cudownie.Wtakimraziejesteśmyumówione.