Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Roześmiałasię.
– Chodzimioładnegochłopaka-studenta.Ciachozciałkiem.
– Aniesamagłowalatającawpowietrzu.Czaję.
EdithwychylasięipodążawzrokiemzaspojrzeniemGretchen.
– Czegoszukamy?
– Szarakoszulka,białaczapka.Tobędziewiosennyromans
Imogen.
– Ee,żeco?
Edithrobizachwyconąminę.
– Znamygo?
– Wogóle.
– Jeszczenie,alepoznamy!NazwijmygoBruce.AmożeBryce?–
Gretchenprzechylagłowę.– Bruce.Musibyć…zdrugiegoroku.
Napewnopochodzizjakiegośfajnegomiejsca.
Otáviozerkaznadtelefonu.
– KimjestBruce?
– MAINE.MusibyćzMaine.
Mrugam.
– Mainejestfajne?
– Ilubihomary.BojestzMaine.– Gretchenwzruszaramionami.
–Wybacz,tylkotylewiemoMaine.
– Mhm.Skończyłaśjuż?
– CZEKAJ.Nie.Moment.– Gretchenprzyciskaobiedłonie
dopoliczków.–Nowycel.Okej.Okej,właśniewyszedłdrugim
wyjściem.Nietenzzarostem.Zielonabluzazkapturem,idzieobok
dziewczyny…
– Jeszczelepiej.Facetwzwiązku.
– Zdziewczyną,któranosikarabińczykipierścioneknakciuku?
Przegryzamwargę.
– Może?
– Hej…Przepraszam!Cześć!Jużjestem!– Liliślizgasię
nachodnikuwtrampkachwłożonychtylkodopołowy.Przytulamnie,
przytulaEdith,czochrawłosyOtávia,bypotemteżgoprzytulić.
ApotemodwracasięsztywnodoGretchen.
– Cześć.
– Cześć– odpowiadaGretchen,skinąwszygłową.
Liliklaszczewdłonie.
– Okej!Możejuż…?
– Tak.Okej,toten.Dozobaczenia,jakwrócę?– mówię.– Gretch,
serio,dziękizapodwózkę.