Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Sekretariat,GabinetDyrektoraczyArchiwum,naschemaciewidniały
absurdalnienazwanedziały.UciążliweUroki?FrapującaFlora,
KłopotliweKreatury,MagiczneMiejsca?ZaskakująceZjawiska,
OsobliweObiektyiDziwneDokumenty?!Zmrużyłaoczy,alesłowa
niedawałysięinaczejodczytać.Oczywiściemógłtobyćtylko
przesadniekreatywnypomysłznudzonegourzędnika…Alecośmówiło
Elizie,żepodpłaszczykiemurzędowejnormalnościdziałosię
tujednakcośdziwnego.
Sekretariatzdawałsięnajlepszymmiejscemdozasięgnięcia
informacji.Wedługtablicyinformacyjnejznajdowałsięnapierwszym
piętrze,wpokoju101.Elizawyciągnęłatelefon,alenieudałojejsię
zrobićzdjęcia–zakażdymrazem,gdyklikałanaikonkęaparatu,
urządzeniewyłączałosię.Westchnęłazrezygnowanaipodeszła
dowahadłowychdrzwi,któreoddzielałyholodklatkischodowej.
Pchnęłajednozeskrzydełistanęłaudołuschodów.Nieprezentowały
sięzachęcająco.Stopniewyglądałynawąskieiwysokie,awiekowe
drewno,zktóregozostaływykonane,gwarantowałoskrzypienie
wtrakciewspinaczki.Elizaprzekonałasięotymledwiechwilę
później.Wszystkotrzeszczało,abalustrada,którejsięprzytrzymywała,
okazałasięlekkoobluzowana.Niemogłapozbyćsięmyśli,żecała
konstrukcjazarazsięrozleci,aonaspadniewprzepaść.
Przystanęłanachwilęnapółpiętrze,gdziejejuwagęprzykuło
kamiennepopiersiecudacznegomężczyzny.Obłąkanymwzrokiem
spoglądałnaniąSobieradBezumny,który–jeśliwierzyćtabliczce–
ufundowałInstytutw1307roku.Rzeźbiarzmisterniewykuł
rozczochrane,sterczącewróżnestronywłosy,wybałuszone,lekko
zezująceoczyirozwartewgroteskowysposóbwargi.Zadbałnawet
odetale,tworząckropelkiślinywkącikachust.Jeśliwiernieoddał
wygląd,toSobieradpewniesamskończyłjakoprzypadekabsurdalny.
Elizauśmiechnęłasiępodnosem.Potym,coprzeszładotejpory,kto
wie,czyniepowinnabyłazrobićpodobnejminyistanąćobokrzeźby.
ŁUP!ŁUP!ŁUP!
Poderwałagłowę.Schodyzadudniłyzłowieszczymtupaniem.
Wspięłasięnakilkapierwszychstopniiomalniewpadłanaschodzącą
wbłyskawicznymtempiestaruszkę.
–Acomniełazipomojejstronieschodów,a?–burknęłanaElizę.
Niepożałowałarównieżnienawistnegospojrzenia,podwpływem
któregodziewczynachybatylkocudemniespłonęła,ale
zatoposłusznieodskoczyłanabok.
–Przepraszam…