Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wychodzęzanimnazewnątrz,wnoc.Deszcznadalpada.
Kropledużeiciepłe.Zasłaniamgłowędłońmi,aJoshwpychasobie
szkicownikpodkoszulkę.Zerkamnajegobrzuch.Mniam.
Mniam,mniam.
Co?pytazaskoczony.
Hmm?
Uśmiechczaisięwkącikachjegoust.Chcęgopocałować,
pojednymcałusiewkażdykącik.
Dobra,wariatkopotrząsagłową.Którędy?
Którędydokąd?
Dociebie?
Idzieszdomnie?jestemzachwycona.
Odprowadzamciędodomu.Jużpóźno.Ileje.
Aha.Tomiłomówię.Jesteśmiły.
Lampyuliczneodbijająsiężółtymświatłemwmokrymasfalcie.
WskazujędrogęiprzebiegamynadrugąstronęAmsterdamAvenue.
Deszczpadajeszczemocniej.
Tam!mówięiwbiegamypodrusztowaniaustawione
nachodnikuwzdłużbudynków.Ciężkiekropleuderzają
waluminiowydaszekjakkuleweflipperach.
Isla,poczekaj!
Alejużzapóźno.
Rusztowanietonaogółidealnemiejsce,żebyumknąćprzed
brzydkąpogodą,aleczasemprętykrzyżująsięipowstajelej,
wktórymzbierasięwoda,któramożeprzemoczyćczłowieka
dosuchejnitki.Noiotojestemprzemoczona.Całkowicie.Włosy
przylgnęłymidotwarzy,sukienkadociała,awsandałachchlupie
miwoda.
Ha,haniejestemnawetpewna,czytoprawdziwyśmiech.
Niccisięniestało?Joshschylasięiwchodzipod
rusztowania,potemobchodzilejiznowuwsuwasiępodrusztowanie,
tużobokmnie.
Terazjużnaprawdęsięśmieję.Ściskambrzuch.
Bolą…usta…odśmiechu.Mojeusta.Ibrzuch.Iusta.
Onteżsięśmieje,alejestrozkojarzony.Jegooczynagle
demonstracyjnieprzesuwająsięwgóręnamojątwarziuświadamiam
sobie,żepatrzyłnacośinnego.Uśmiechamsięszerzej.Dzię
kuję
bar
dzo,typer
wer
syjnerusz
to
wa
nie.
Joshprzesuwasię,widać,żeczujesięniekomfortowo.
Prawiedotarliśmy,co?