Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przesiadamsięnapustekrzesłonaprzeciwniego.Mójnaszyjnik
zkompasemstukaoblatjegostolika.Ranousuniętomizęby
mądrościiprzyjmujęjakieśleki,amimotoustamamnadaltakie
obolałe,żeniemogęjeśćnicinnegopozamiękkimipokarmami.
Joshuśmiechasięporazpierwszy.
Wzbierawemnieradośćspełnienia.Odwzajemniamuśmiechtak
szeroko,jakpotrafię,mimobólu.
Noco?
Środkiprzeciwlowe.Teraztomasens.
O,cholerawsuwamnogępodstolikiuderzamwblat
kolanem.takzemnąźle?
Śmiejesięzaskoczony.Ludziezawszewybuchająśmiechem,
boniespodziewająsięsłówtakichjak„cholera”zusttakdrobnej
osóbkizdelikatnymgłosem,poprostuuroczej.
Zauważyłemjakąśzmianęwyjaśnia.Ityle.
Skutkiuboczneobejmująokrutnepołączeniewyczerpania
ibezsenności.Idlategojestemtuteraz.
Joshznówsięśmieje.
Jaswojemiałemusuwanewzeszłewakacje.Jutropoczujeszsię
lepiej.
Obiecujesz?
Nienastoprocent.Alenapewnozakilkadni.
Naszeuśmiechyprzechodząwzamyślenie.Wszkolerzadko
zesobąrozmawialiśmy,apozaniąwcale.Jestemzbytnieśmiała,aon
zbytwycofany.Adotegomiałjednądziewczynęprzezjakieś…
zawsze.
Miał.
Zerwalizesobąwzeszłymmiesiącu,tużprzedukończeniem
przezniąszkoły.Joshijanadalmamyjeszczejedenrokdokońca.
Ichciałabym,abyistniałjakiślogicznypowód,byonnaglesięmną
zainteresował,ale…takinieistnieje.Jegodziewczynabyła
nieustępliwaibezpośrednia.Czylibyłamoimcałkowitym
przeciwieństwem.Byćmożedlategosamasiebiezaskakuję,kiedy
orientujesię,żewskazujęnajegoszkicownik,chętna,żeby
przedłużyćtenchwilowystan.Tencudkonwersacji.
Nadczympracujesz?pytam.
Jegorękaprzesuwasię,żebyzasłonićrysunekprzedstawiający
kogoś,ktoprzypominamłodegoAbrahamaLincolna.
Taktylko…bazgrzę.
Tonaszkelnerszczerzęsię.Auć.