Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przyszłości.Niewykluczałam,żekiedyśwyjdęzamąż
iurodzęcórkę,któraprzejmiepomnierodzinnetradycje.
Zcałąpewnościąniemiałamjednakochoty,żeby
nastąpiłotoszybko.
Bratomiłmusiałobejśćsięsmakiem.Odprawiłam
gowtedy,przezcoojciecnieodzywałsiędomnieprzez
tydzień.Matkateżsięboczyła,aleonawprzeciwieństwie
dotatywiedziałaoddawna,jakąprzyszłośćsobie
wymarzyłam.Niebyłaniązachwycona,alezdawałasobie
sprawęztego,żenawetgniewbogówniezdołałby
odwieśćmnieodwybranegocelu.Todlategopewnego
dniawymknęłamsięzwalizkązdomu,gdytylkoojciec
imoibraciaposzlinapole.Pożegnałamsięjedynie
zmamą.
IwtakiotosposóbtrafiłamdoBielin.
Postawiłamwalizkęnapoboczu.Mójmarszdobiegł
końca.Dotarłamdochatkibabci.Zatrzymałamsięprzy
płocieichłonęłamtenwidok.
–Mojachatka–szepnęłamdosiebieiuśmiechnęłam
sięszeroko.
Nieodstraszałmniewidokzaniedbanegodomu.Dach
byłlekkozapadnięty,niegdyśbiałeścianypokrywała
grubawarstwakurzuipyłu,aogródzapełniałychwasty.
Dobrzewiedziałam,żeniemabieżącejwody,
awkrzywymwychodkuprawdopodobnieroisię
odpająków.Niemniejgospodarstwomiałojednąważną
zaletę–byłoodterazmoje.
BabciaRadomiłaniemiałaprzedśmierciąsiły,
byzadbaćochatkęiobejście.Wostatnichlatachmocno
zniedołężniała,mimotocałyczasodmawiała