Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jaga,możecisięniepodobać,aletutajtakjest.
Dopierojaknatwojejtwarzyzarysująsięzmarszczki,
aczarnewłosyzamieniąwszarycałun,pojawisię
szacunekzawyrokowałaMirka.
Czylimuszęwyglądaćjakczarownicazbajek,żeby
sięmniebali?Prychnęłam.
Cośwtymjest,chociażbrodawkinanosiechyba
możeszsobiedarowaćzgodziłasięipodałamijedną
zdwóchbutelek,którestałyobokjejnóg.Napijeszsię?
Półtorak,bardzodobry.Jawszystkiegoitakniewypiję.
Pociągnęłamdługiłykmiodu.Zapiekłwgardło,ale
byłtaksłodki,żeniemyślączbytwiele,wypiłam
duszkiemniemalżepółbutelki.Pomoimcielerozlałsię
ogień.Miłemrowienieskórysprawiło,żezdjęłamczarny
sweter,atakżezsunęłamzestópbuty.Zanurzyłamnogi
wchłodnejtrawieiwestchnęłam.Uwielbiałamchodzić
boso.
Mirkazaproponowała,żebyśmysięprzeszłydookoła
ogniska,toprzedstawimnieinnymszeptuchom
ikapłanom.Bardzoszybkowszystkieimionamisię
poplątały,aletoniebyłoważne.Wiedziałam,żewkońcu
sięichnauczę.
Otomojanowarodzina.
PodeszłyśmydoMszczujaistarszegowróża
zimponującąbrodą.Bielińskikapłanwydawałsięprzy
nimwyjątkowomłody.Trudnobyłouwierzyć,
żewypuściligozseminariumipozwolilipraktykować.
TokapłanzmojegomiastaszepnęłaMirka.
Przewodziwszystkimnaszymspotkaniomodwielulat.