Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nalitośćboskąstało?
Chciałbympomówićztobąwczteryoczy,panie
zwróciłsięEdwarddoojca,mierzącgowzrokiem
zimnymjakstal.Ojciecskinąłgłową,poczymobajudali
siędojegogabinetu.WoczachKatarzynypojawiłsię
panicznystrach,aJanezaczęłasięzastanawiać,czyaby
napewnosłuszniepostąpiła,niemówiącmatceotym,
coujrzałanawieży.
PokrótkiejrozmowiezojcemEdwardwyszedł
zgabinetu,zhukiemzatrzaskującdrzwi,poczym
podszedłdoKatarzynyirozkazałjejstanowczymtonem:
Natychmiastopuśćtendom.Niechcęcięwięcej
tutajwidzieć.Ściągnęłaśhańbęnarodzinę.Idź
spakowaćswojerzeczy.
BladazestrachuKatarzynawybuchnęłapłaczem
irzuciłasiędojegostóp.
Edwardzie,błagam,nieodsyłajmnie.Coznaszymi
dziećmi?
Terazpytaszodzieci?Apomyślałaśonich,
dopuszczającsięgrzechu?
Edwardzie,ocochodzi?zawołałamatka.
Spojrzałnaniąspłoszonymwzrokiem,podczasgdy
lamentKatarzynystawałsięcorazgłośniejszy.
Och,mójBoże,matko,niewiem,jakmam
citopowiedzieć.
Janezadrżała.Takbardzoobawiałasiętego,
cozachwilęusłyszy.ObokniejstałaMargeryzanosząca
siępłaczem.
Powiedzminatychmiastnalegałamatka.
WciemnychoczachKatarzynybyłowidaćparaliżujący
strach.Edwardprzymknąłpowieki,anajegotwarzy