Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Margery,zaopiekujsięmatkąponagliła.Wrócę
niebawem.Katarzyno,proszę,wstańispakujswoje
rzeczy.
TomasziHarrypomoglisięjejpodnieść.
Muszępożegnaćsięzchłopcami!wołała,
rozpaczliwiepróbującwyrwaćsięzobjęć.Niemogę
zostawićmegodzieciątka!
NawetotymniemyślrzekłEdward.Niechktoś
spakujejejrzeczy.
Jatozrobięodezwałasięmatka.Idącnagórę,
wyglądałatak,jakbypostarzałasięodekadę.Janeledwo
powstrzymywałałzy.Wyobrażałasobie,jakbolesnadla
Katarzynymusibyćperspektywarozłąkizdziećmi.
MalutkiJohniNedbędąbardzotęsknićzamatką.
Najgorsze,żetodopieropoczątekproblemów.
Naglematkapotknęłasięiupadłanaschodach.
Brakmisłówszlochała.Jaktakmożna…
Tostraszne.
JaneiMargerynatychmiastdoniejpodbiegły.Harry
puściłKatarzynęiuścisnąłdłońJane.
ZawiozędoAmesbury,awyzostańciezmatką.
Janepoczułaukłuciewsercu,widzącmatkęwtak
strasznymstanie.
Takbędzienajlepiejprzytaknęła.Napiszę
wiadomośćdoprzeoryszy.
Błagam,pozwólciemichociażpożegnaćsię
zdziećmi!krzyczałarozhisteryzowanaKatarzyna.Zjej
twarzybiłoszaleństwo.Próbowaławyrwaćsięzmocnego
uściskuEdwarda,alenapróżno.Byłobojętnynajej
błagania.Janewzięłaprzyborydopisania,choćjejręka
trzęsłasiętakbardzo,żespodpiórawyszłysame