Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
VandapomogłaRomaniewstać.Powoli,krok
pokroku,wracałydostadniny.NaszczęścieKláranie
odbiegładaleko.Szłaprzednimi,jednakcokilka
metrówwydawałazsiebiebolesnerżenie.
–Złapałasilnąkolkę–oznajmiłapóźniej
pracowniczkastajniwzabłoconychbutach,
podchodzącdoczekającychkobiet.–Kiedyniejeździ
zniąpaniregularnie,zaczynająsięproblemy
zjelitami.Weterynarzdopatrzyłsięteżstanu
zapalnegowłydce.Dostałazastrzyk.Proszęzamną,
lekarzzostawiłdlapanirachunek.
Osiemdziesiąteuro.Romanaspojrzałanaparagon,
którywłaśnieotrzymała,iodrazuzmięłagowdłoni.
Wportfelumiałatylkopołowętejsumy.
–Zrobięprzelewnakonto–powiedziałaugodowo
ikulejąc,opuściłastadninęopartaoVandę.
***
Romanależałanałóżku,aVandasmarowałajejplecy
maścią,którąkupiławaptece.
–Chceszjakieśziółka?
–Wolałabymkawę–odpowiedziałaRomana.
–Chceszterazpracować?Niemamowy.
Vandapotrafiłabyćopiekuńcza,jeślisytuacjatego
wymagała.Romanapatrzyłananiązero-jedynkowo:
kierującsięrolą,którąkażdaznichmadoodegrania.
„Niejestłatwomiećmłodsząpartnerkę”–stwierdziła
wmyślach,poczymitakzabrałasiędopracy.
WskrzyncemailowejmiałatrzyzadaniaodKiry.Kiedy
spróbowałausiąść,poczułabolesneukłuciewkrzyżu.
WtedyprzyszedłSMSodmatki.