Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ro​manywy​sie​działajużznimswojerano,ule​karki.
Romanko,atyprzypadkiemteżniemasz
gorączki?spytałamatka,gdyRomanaprzedstawiła
jejswójpo​mysł.
Nie.Mó​więzu​peł​niepo​waż​nie.
Wiesz,żemamtylkojednąeme​ry​turę.
Alenadaljakimścudemudawałosięjejpodzielić
eme​ry​turęmię​dzysze​ścioroswo​ichwnu​cząt.
Kláratoteżczłonekrodziny.Nicbysięniestało,
gdy​byśod​wie​dziłaodczasudoczasu.
Może,gdybytobyłpiesekzastanawiałasię
gło​śnomamaale...
Ale?
Mu​sia​łaśso​biewziąćko​nia?
„Niemusiałam”,pomyślałaRomana.Mogłabyjej
wystarczyćrybkaakwariowa.Samkozacząłpłakać.
Dopokojunatychmiastweszłasiostra,wzięła
gonaręceibezwa​ha​niawłą​czyłasiędoroz​mowy:
Wiecie,jakiebyłobynajlepszerozwiązanie?Pozbyć
siętejko​były.Wiesz,ileRo​manapłacizastaj​nię?
Ile?!Mamastr​wo​żyłasiępre​wen​cyj​nie.
DwieścieeuromiesięcznieodpowiedziałaEva.
Opie​kuń​czaiwszyst​ko​wie​dzącasio​stra.
JezusMaria,Romanko!Matkazałamałaręce.
Tojeststraszne.Evkamarację.Dwieścieeuro.
Prze​cieżtojednaratakre​dytunamiesz​ka​nie.
***
MimożeRomananiewykonałanocnychzadań,Kira
byłaranowpodejrzaniedobrymnastroju.Oznajmiła,