Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ewaurywa,bomójwidelecwypadazdłoni
izbrzdękiemlądujenastole,ajazastygamzkolejnym
kęsemmakaronuztuńczykiemwustach.
Nigdysięzniminiepogodzęsyczę,zaciskając
dłoniewpięści.Rozumiesz?!Nigdy!Niechcęichznać!
Ola…totwoirodzice.Cokolwieksięmiędzywami
wydarzyło,onizawszenimibędą.Niemożeszsiędonich
nieodzywaćprzezresztęswojegożycia.
Wmilczeniuwstajęodstołu,chwytamwdłońswój
talerzizgarniamdokubłanaśmieciresztęporcji
jedzenia,którejitakniepotrafiłabymjużprzełknąć,
anastępnieodkładamnaczyniedozlewuizabieramsię
zazmywanie.Potrzebujętrochęczasu,żebysięuspokoić.
NiechcęwyładowywaćswojejzłościnaEwieanikłócić
sięzniązpowodumoichrodziców,bojestempewna,
żegdybyznałacałąprawdę,tonigdynienakłaniałaby
mniedotego,żebymsięznimipogodziła.
Nasamowspomnienieostatniejrozmowyzludźmi,
którychuważałamwtedyzaswoichrodziców,mam
ochotęrzucićtalerzemozlewirozbićgowdrobnymak.
Wciążmamprzedoczamitensurowy,wręcz
oskarżycielskiwyrazichtwarzy,awuszachnieustannie
dźwięcząmisłowaichokrutnegomonologu,którybez
skrupułówwykrzyczelimiprostowtwarz,próbując
wymusićnamniemilczenieiprzyznaćsiędokłamstwa,
któregonigdysięniedopuściłam.
Jeszczenigdynieczułamsiętakbardzozawiedziona
iupokorzonajakwtedy,kiedyobojewzięlijegostronę.Jak
wogólemoglimitozrobić?Przecieżznalimniebardzo
dobrzeipowinnibyliwiedzieć,żenigdybymsobieczegoś